Posadziłem 30 drzewek owocowych i 100 krzaków porzeczek i maliny. Na nieużytku postawiłem wagon na fundamencie. Po przejściu na emeryturę, gmina każe nam opuścić działkę, choć emeryci nie tracą uprawnień do działek pracowniczych - skarży się Kazimierz Wasylczuk z Kozodaw.
Tymczasem część wsi Kozodawy została wydzielona. Powstało sołectwo Łotoszyny. Szkołę podstawową zlikwidowano na rzecz gimnazjum. Dyrekcja tego ostatniego nie upomina się oficjalnie o działki dla nauczycieli. Choć plan zagospodarowania gminy nie przewiduje tam żadnych inwestycji, gmina wydała jednak nauczycielom nakaz eksmisji i wydzierżawiła grunty rolnikowi z Łotoszyn. Wasylczukom zaproponowano działkę rolną w Moroczynie. B. dyrektor podstawówki wystąpił do sądu pracy, gdzie domaga się przynajmniej odszkodowania za posadzone na działce drzewka i krzewy.
Dlaczego b. dyrektor z żoną są tak usilnie usuwani z Łotoszyn? - Wieś domaga się zwrotu tego terenu i wykorzystania go do celów rekreacyjnych - twierdzi Jan Mołodecki, wójt gminy Hrubieszów, który dodaje, że Wasylczukowie nie są akceptowani przez mieszkańców Łotoszyn. - Z zebrań wiejskich wynika, że ludzie nie chcą tu Wasylczuków - potwierdza Marek Denys, sołtys Kozodaw. - Poza tym jest to jedyna wolna działka gminna. Mieszkańcy nie chcą, żeby trafiła w obce ręce. Wolą, żeby dzierżawił ją ktoś swój niż obcy.
- Gmina to mieszkańcy - mówi Jan Magnuszewski, kierownik referatu rolnego w gminie (do niedawna zastępca wójta). - Mają prawo decydować o swojej wsi, a my jesteśmy od tego, żeby ich postanowienia realizować. Obiecuje, że gmina pomoże nauczycielom przetransportować wagon we wskazane miejsce.
K. Wasylczuk twierdzi, że mieszkańcami Łotoszyn ktoś steruje, a jego głównym oponentem nie jest wieś, tylko J. Magnuszewski, który też ma nieruchomość w Kozodawach. Gminny nieużytek dla wsi nie stanowi żadnego pożytku. Wystarczy jednak zmienić mu funkcję w planie zagospodarowania gminy, a może być bardzo cenną działką...