W jednej kolejce stoją rolnicy z wnioskami o wpis do ewidencji producentów rolnych, w drugiej - po księgi rejestracyjne trzody chlewnej. W trzeciej ustawiają się po paszporty dla bydła albo zgłoszenia sprzedaży.
Sołtys pomaga innym rolnikom załatwić formalności w biurze. - Najgorsze jest prostowanie pomyłek: bydło stoi na ojca, gospodarstwo jest przepisane na córkę. Teraz są problemy z przerejestrowaniem - tłumaczy Antończak.
Tymczasem w każdej sprawie trzeba swoje odczekać w kolejce. - Ja już raz tu byłem. Dziś nająłem samochód, bo jak przyjedzie się autobusem, to człowiek nic nie zdąży załatwić - skarży się Franciszek Nakoneczny z Czechówki.
Trudno się dziwić, skoro codziennie w zamojskim biurze Agencji pojawia się po kilkaset osób. Rekord padł w styczniu, kiedy to jednego dnia obsłużono 576 interesantów. - Kolejek jest kilka, bo jeden pracownik nie może obsługiwać kilku spraw jednocześnie. My przyjmujemy wnioski, weryfikujemy je i my będziemy wypłacać pieniądze - wyjaśnia Łukasz Osik, główny specjalista ds. szkoleń i promocji ARiMR w Lublinie.
Przypomina też, że wnioski można wysyłać pocztą - listem poleconym. Na podstawie wniosków, każdy rolnik otrzyma 9-cyfrowy numer identyfikacyjny, upoważniający do starania się o dopłatę obszarową. Rolnicy składają jednak wnioski osobiście, bo mimo szkoleń nie są pewni, czy nie popełnili błędów.
W Biurze Powiatowym ARiMR w Zamościu najczęściej słychać narzekania na kolczyki. - Kolczyki i kolczykownica powinny być u sołtysa - uważa Janusz Huk z kolonii Sitno.
Dziś kolczykownice mają tylko niektórzy lekarze weterynarii i zootechnicy, którzy świadczą usługi kolczykowania na zlecenie ARiMR.
Od 15 kwietnia do 15 czerwca przyjmowane będą wnioski o dopłaty. Rolnicy już obawiają się nowych kolejek, bo będzie to gorący okres prac polowych. Zastanawiają się, czy ARiMR nie mogłaby zatrudnić na ten okres więcej osób do obsługi interesantów.