Tymczasowe zamrożenie zadłużenia i zwolnienia około 70 pracowników - tak w skrócie wygląda koncepcja dyrekcji biłgorajskiego ZOZ, pozwalająca szpitalowi na wyjście z finansowej zapaści.
Radni chcieli wiedzieć, czy to prawda, że 70 pracowników szpitala ma stracić pracę. - Nie jest to żadną tajemnicą, że zgłosiłem taką potrzebę, bo oszczędzanie na lekach, opłatach za media itp. jest bardzo trudne, właściwie niemożliwe - odpowiadał dyrektor, dodając, że płace stanowią w tej chwili aż 70 proc. ogólnych kosztów utrzymania szpitala. Dyrektor zapewnił jednak, że zwolnienia nie dotkną jedynie pielęgniarek, ale pracowników różnych kategorii. - Czy istnieje już jakiś realny program naprawczy? - dopytywała radna Barbara Serafin.
- Prawdziwą strategię naprawczą można będzie przedstawić dopiero po opracowaniu z nowego kontraktu z Kasą Chorych - tłumaczył T. Cieślak. Przychody SP ZOZ w Biłgoraju w 90 proc. pochodzą z środków przekazywanych przez Kasę Chorych. Dyrekcja ma nadzieję, że w przyszłorocznym kontrakcie ceny usług wzrosną o 20-30 proc, a więc pieniędzy powinno być więcej. Jeśli jednak nadzieje okażą się płonne, trzeba będzie znaleźć kolejne oszczędności. - To co ma zamiar zrobić nowa dyrekcja szpitala jest nie do przyjęcia. W ciągu ostatnich trzech lat została zwolniona ponad połowa załogi, a na dzień dzisiejszy znów zamierza się ratować placówkę zwolnieniami - komentowali radni.