Można zapłacić ok. 100 zł i wielkie sprzątanie grobów mieć przed 1 listopada „z głowy”. Ale choć ta usługa jest oferowana przez Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Zamościu już kolejny rok z rzędu, to chętnych przed 1 listopada brak.
Ogłoszenie o możliwości skorzystania z odpłatnej opieki nad grobami pojawiło się na facebookowym profilu PGK w poniedziałek. Miejska spółka przypomina, że zbliża się Święto Zmarłych i oferuje usługę oczyszczenie nagrobków, uporządkowanie terenu wokół nich, a nawet ustawienie kwiatów czy zapalenie zniczy. Jak z zainteresowaniem?
– Nie zgłosiła się do nas dosłownie ani jedna osoba. Ludzie traktują te święta wyjątkowo, rodzinnie, chcą sami zająć się grobami swoich bliskich – przyznaje Mateusz Kamiński, zarządca cmentarza przy ul. Braterstwa Broni.
Ale wspomina, że np. we wrześniu, kiedy na tej komunalnej nekropolii tradycyjnie odprawiana jest msza za wszystkich zmarłych, pojedyncze zamówienia na porządki, których średni koszt to ok. 100 zł, były. – Głównie od osób mieszkających w jakichś odległych rejonach kraju – dodaje Kamiński.
Odwiedziliśmy ten cmentarz położony na obrzeżach Zamościa we wtorkowe popołudnie. Trudno powiedzieć, aby były tam tłumy, ale przy naprawdę wielu grobach trwały prace porządkowe.
Co tydzień na cmentarzu
Pan Romulad ma 84 lata. Mieszka w jednej z wiosek pod Zamościem. Zastaliśmy go, gdy przekopywał ziemię, aby posadzić świeże chryzantemy. – W 1993 roku pochowałem tu syna. I od tamtej pory jestem regularnie, raz na tydzień przynajmniej. Zawsze jest co zrobić – mówi starszy mężczyzna.
Na 1 listopada planuje jeszcze kupić jakieś piękne kwiaty cięte, bo tak robi co roku. Będzie też nowa wiązanka i na pewno cztery nowe okazałe znicze, choć na grobowcu i tak stoi kilka, do których można byłoby tylko kupić wkłady. – Drożeje wszystko, bardzo drożeje, ale to nie pieniądze są najważniejsze. Tylko pamięć o dziecku – mówi wyraźnie wzruszony pan Romuald.
Z podobnego założenia wychodzi pani Ewa. We wtorek pucowała grób swoich rodziców. Podobne prace zaplanowała jeszcze na nagrobkach teściów i dziadków. – Takie gruntowne porządki robię kilka razy do roku, zawsze na Wszystkich Świętych, z konserwacją na zimę, ale także na Wielkanoc no i oczywiście na wrześniową mszę – mówi zamościanka. Przyznaje, że to zajmuje trochę czasu, wymaga wysiłku i pieniędzy. – Ale póki człowiek ma siłę przyjechać, to przyjeżdża – tłumaczy pani Ewa.
Lepiej przy grobie niż w pustym domu
Z panią Zofią rozmawiamy, gdy wykopuje stare konwalie i chwasty przy grobie swoich wnuków.
– Zmarli zaraz po urodzeniu, to już 25 lat. I ja od tych 25 lat raz na tydzień ich odwiedzam. Jedynie w pandemii, jak cmentarze zamknęli, to miałam przerwę – zwierza się nam kobieta.
Przed 1 listopada dla swoich wnuków przywiezie jeszcze nową wiązankę, kupi nowe znicze. Jak co roku, zapali też światełko na pobliskim grobie innego dziecka, bo tam nikt się od dawna nie pojawia. Zadba też oczywiście o grób swojego i syna.
– Nawet mi mówili, że można tego nie robić, że można komuś zlecić i zapłacić. Ale nie zamierzam rezygnować z tych wizyt tutaj. Bo lepsze jest być na grobie bliskich, niż siedzieć w pustym domu – mówi ze łzami w oczach pani Zofia.
– Na naszym cmentarzu takich naprawdę opuszczonych i zaniedbanych nagrobków właściwie nie ma. To stosunkowo nowa nekropolia, bo założona w 1979 roku, więc dlatego pod tym względem jest dobrze – tłumaczy Mateusz Kamiński, ale dodaje, że oferta sprzątania nagrobków jest aktualna cały rok.
Cmentarz komunalny w Zamościu, liczący ponad 4,5 tys. grobów, jest jednym z trzech w mieście, na których odbywają się pochówki. Zdecydowanie starszym jest ten parafialny przy ul. Peowiaków. Od jakiegoś czasu pogrzeby katolickie odbywają się również na terenie cmentarza parafii prawosławnej przy ul. Bołtucia.