Na pytanie o to, czy Zamość, miasto wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO w pełni wykorzystuje swoje możliwości w dziedzinie turystyki odpowiedź jest jedna - niestety nie.
Do końca lipca w zamojskiej Informacji Turystycznej zgłoszono zapotrzebowanie na zapewnienie przewodników dla 50 zorganizowanych wycieczek. W grupie tej byli turyści prawie z całej Polski, ale zdarzały się też delegacje zagraniczne.
Cudzoziemcy dominują natomiast wśród gości indywidualnych. Padwę Północy odwiedzają przede wszystkim Niemcy, mieszkańcy krajów Beneluksu i Japończycy. Tymczasem w Zamościu brakuje przewodników, którzy zdali egzaminy uprawniające do prowadzenia grup zagranicznych. Tylko jedna osoba posiada certyfikat do obsługi wycieczek w języku angielskim. W ogóle nie ma przewodników biegle władających językiem niemieckim, wobec czego konieczne staje się korzystanie z pomocy tłumaczy.
Większą liczbę klientów obsługuje zamojski PTTK. Od kwietnia do końca lipca miejscowy oddział odwiedziło około 200 wycieczek, głównie szkolnych. Przyjezdni najczęściej zgłaszają zapotrzebowanie na usługi przewodników, spora część oprócz zwiedzania miasta decyduje się także wyjechać na Roztocze. - Turyści raczej rzadko są zainteresowani noclegami w miejscowych hotelach. Jeśli już, to na wynajęcie pokoju decydują się ludzie starsi - powiedziała nam Tamara Diug, specjalista ds. turystyki oddziału PTTK w Zamościu. - Z noclegów korzystają także wybierający się do Lwowa i raczej przy okazji zwiedzający nasze miasto. Jest ich jednak również niewielu. Turyści przyjeżdżają w nasze strony zwykle na jeden dzień lub na własną rękę szukają kwater.
W PTTK mówią, że obcokrajowców korzystających z ich usług jest niewielu. W tym roku do miasta przyjechały zaledwie 4 zorganizowane grupy z zagranicy (po jednej z Włoch, Japonii, Holandii i Niemiec). - Obserwujemy sukcesywny spadek liczby turystów. Dowodem na to jest choćby fakt, że kilka lat temu w naszym oddziale pracowało kilka razy więcej osób - mówi T. Diug.
(pab)