Na zamieszaniu w radzie miasta skorzystali mieszkańcy Zamościa, którzy spodziewają się dziecka. Lub planują powiększenie rodziny. W poniedziałek radni zlikwidowali becikowe. Zrobiła się awantura. Więc w środę poinformowali: Dostaniecie dwa razy więcej pieniędzy!
W poniedziałek radni uchylili uchwałę, która pozwalała wypłacać dodatek gdy urodziło się dziecko. Zlikwidowali miejskie becikowe, bo... niektórzy głosowali myśląc, że „uchwalają” a nie „uchylają”. – Doszło do nieporozumienia – tłumaczyli.
W styczniu 2006 miejscy radni zadecydowali, że z tytułu urodzenia dziecka osoby uprawnione do zasiłku rodzinnego dostawały 300 zł. Chodziło o tych, którzy spełniają tak zwane kryterium dochodowe (wtedy to było 504 zł netto na osobę w rodzinie i 583 zł netto w rodzinie, w której jest dziecko niepełnosprawne; teraz to 674 i 764 zł). Miejskie becikowe było dodatkiem do pieniędzy (1000 zł) wypłacanych młodym rodzicom na mocy ustawy o świadczeniach rodzinnych.
– Na przestrzeni kilku ostatnich lat dotyczyło to średnio 266 dzieci rocznie. W skali roku kwota wypłacana z miejskiej kasy to około 80 tys. zł – wyliczają urzędnicy w zamojskim Ratuszu.
Teraz władze miasta uznały, że zmieniły się czasy i przepisy. Kilkanaście lat temu rodzice nie dostawali co miesiąc 500+ na każde dziecko (świadczenie wychowawcze) czy 1000 zł (świadczenie rodzicielskie zwane Kosiniakowym). W porządku obrad poniedziałkowej sesji znalazł się projekt uchwały uchylającej od 1 stycznia 2020 wypłacanie miejskiego dodatku.
– Uznaliśmy argumenty pani dyrektor Miejskiego Centrum Pomocy Rodzinie w Zamościu i pani skarbnik. Świadczenia faktycznie się dublują. Po drugie 300 zł w 2006 roku a 300 zł teraz, to są zupełnie inne kwoty. Nie jestem za odbieraniem ludziom pieniędzy, trzeba wspierać najsłabszych, ale poziom świadczeń dla rodzin bardzo się zmienił – mówił nam we wtorek radny Adam Pawlik (PiS), przewodniczący Komisji Rodziny, Opieki Społecznej i Zdrowia, która pozytywnie zaopiniowała projekt uchwały.
Radny był też w gronie 10 osób, które poparły likwidację miejskiego becikowego. Sesja toczyła się dalej, gdy radny Marek Walewander (PiS), który też poparł uchylenie uchwały, zaproponował by powtórzyć głosowanie. – To nie Sejm, nie da się – żartowali radni.
Okazało się, że kilka osób zrobiło błąd, sugerując się słowami przewodniczącego RM. Prowadzący obrady Piotr Błażewicz przejęzyczył się i zamiast „uchylenia” uchwały przeczytał „uchwalenia” uchwały.
– Na tabletach i z projektora mieliśmy tekst prawidłowy – przyznaje Walewander. – Ale nie można odbierać ludziom pieniędzy, jak to wygląda? 2 grudnia mamy spotkanie klubu radnych PiS i tam zaczniemy zbierać podpisy pod projektem uchwały, żeby to zmienić. To będzie projekt uchwały grupy radnych, kto się będzie chciał podpisać, zapraszam – wyjaśniał we wtorek.
Tymczasem w środę Monika Zawiślak, Piotr Błażewicz i Dariusz Zagdański (wszyscy radni PiS) poinformowali media, że uchylenie becikowego było działaniem celowym, żeby móc zaproponować nowe rozwiązanie. I, że od kilku tygodni radni PiS pracowali nad projektem uchwały, który przedstawili.
Wynika z niego, że miejskie becikowe od 1 stycznia 2020 będzie wynosiło 600 złotych.
– Projekt jest uzgodniony z prezydentem i panią skarbnik – zapewniał w środę Piotr Błażewicz.
– To kłamstwo w żywe oczy. Zwołali konferencję, bo się zrobiło zamieszanie w mediach, poczytali komentarze. Mówiłem na sesji, żeby zdjąć projekt uchwały z porządku obrad, bo chcą odebrać pieniądze najuboższym – mówi Maciej Spozowski, przewodniczący osiedla Stare Miasto w Zamościu. Uważa, że PiS zaprosił media gdy dowiedział się, że on chce dziennikarzom wyjaśnić co się stało z becikowym i dlaczego. – Chcą ratować sytuację. Sądzę, że wielu radnych PiS nic nie wie o projekcie. I tłumaczy, że nie da się na grudniowej sesji przyjąć uchwały, która pozwoli wypłacać nowe becikowe od 1 stycznia.