Coraz więcej zwolenników mają w ostatnim czasie spływy kajakowe. – Bo oferujemy niezapomniane wrażenia w europejskich warunkach – chwalą się organizatorzy takich wypraw.
– Nie rozumiem ludzi, którzy wyjeżdżają nad Krutynię czy Pilicę, aby popływać na kajaku. Korzystam z tej atrakcji już od 4 lat z rzędu i śmiało mogę powiedzieć, że Roztocze to o wiele wyższa liga – zachęca.
Wystarczy znaleźć firmę i stawić się w umówione miejsce. O transport, odpowiednie przeszkolenie i nowoczesny sprzęt zadbają organizatorzy.
– Spływy to rozrywka dla małych i dużych. Mamy w swojej ofercie kajaki ze specjalnymi miejscami dla dzieci bez jakichkolwiek ograniczeń wiekowych – zapewnia Jakub Czochra, właściciel jednej z firm oferujących wycieczki na kajakach.
Największą popularnością cieszą się spływy na Wieprzu, który, jak twierdzi Czochra, jest bezpieczniejszy od Tanwi.
Roztocze oferuje także atrakcje dla bardziej doświadczonych kajakarzy.
– Na odcinku Rebizanty–Borowe Młyny nurt jest bardzo silny i występują liczne spady. Czasem trzeba wysiadać z kajaka. To rozrywka dla ludzi szukających mocniejszych wrażeń – zachęca Mariusz Szymański, którego firma oferuje klientom takie właśnie doznania.
Ale nie ma się czego bać. Każdy, kto chce wziąć udział w spływie, najpierw przechodzi krótkie szkolenie. Instruktorzy opisują całą trasę, ostrzegają przed niebezpiecznymi miejscami.
Istnieje również możliwość popłynięcia wraz z ratownikiem, lecz większość ludzi decyduje się na wypożyczenie samego sprzętu.
– W przypadku pożyczenia kajaka, klient płynie na własną odpowiedzialność. Oczywiście jest on specjalnie przez nas szkolony i musi zapoznać się z regulaminem. Oferujemy również spływy zorganizowane z ratownikiem medycznym i instruktorem kajakarstwa – dodaje Szymański.
Właściciele firm organizujących spływy, jednym głosem ostrzegają przed oszustami. Wybierając się na kajaki warto pamiętać o własnym bezpieczeństwie.
– Na Roztoczu jest wiele firm, które działają wręcz prowizorycznie. Nie oferują sprawnego sprzętu i nie mają pojęcia o spływach. Kiedyś stanie się jakaś tragedia i ludzie nie będą chcieli tu przyjeżdżać – ostrzega Szymański.