d Sortowania i skład węgla Polsko-Rosyjskiej Spółki Węglowej w Sitańcu są utrapieniem okolicznych mieszkańców. Gdy powieje wiatr, ich domy toną w chmurach pyłu.
Kilkudziesięciu mieszkańców Sitańca protestuje przeciw zanieczyszczaniu wsi. We wtorek zanieśli pismo w tej sprawie do Urzędu Gminy w Zamościu, Starostwa Powiatowego w Zamościu oraz do Wydziału Ochrony Środowiska zamojskiej delegatury Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. - Jesteśmy zdesperowani. Boimy się wypuszczać dzieci z domów na podwórka. Pył nie daje żyć osobom z astmą i alergią, a takich we wsi nie brakuje. Skład trzeba zlikwidować - mówią zgodnym chórem Jolanta Śmigoń i Tadeusz Burak.
Polsko-Rosyjska Spółka Węglowa handluje hurtowo węglem kamiennym i koksem. Opał importuje głównie z Ukrainy. Firma ma składy w Klemensowie i Sitańcu. Oba oddalone są od budynków mieszkalnych o kilkadziesiąt metrów. W Sitańcu na kilku hałdach zgromadzono kilkaset ton materiału. - Lokalizacja sitanieckiego składu jest fatalna - przyznaje Jan Godzisz, kierownik zamojskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Nie dziwię się, że ludzie narzekają. Sprawę zbadamy i zastanowimy się co dalej robić.
Andrzej Dygulski, dyrektor ds. handlowych Polsko-Rosyjskiej Spółki Węglowej zapewnia, że firma niebawem wyprowadzi się z Sitańca i Klemensowa. - Mieszkańcy Sitańca powinni być bardziej wyrozumiali - mówi. - Kilka dni temu mieliśmy dużą dostawę towaru. Wtedy zerwał się wicher i pył wydostał się poza skład. Lecz to był tylko incydent, za który w imieniu naszej firmy przepraszam. Innych zanieczyszczeń nie było. O pewnego czasu szukamy nowej lokalizacji dla składów. Najdalej za trzy miesiące zostaną one przeniesione w miejsca oddalone od siedzib ludzkich.