Do 5 lat pozbawienia wolności grozi myśliwemu z gminy Dołhobyczów za złamanie przepisów ustawy Prawo Łowieckie. Andrzej Ł. bez aktualnego zezwolenia ustrzelił lisa i dzika. To kolejny myśliwy mający problem z prawem.
- Nie miał na to zezwolenia, gdyż jego upoważnienie do polowań wygasło z końcem ubiegłego roku - informuje Edyta Krystkowiak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Hrubieszowie.
Dwa lata temu myśliwy odpowiadał już za kłusownictwo, był nawet zawieszony w czynnościach przez Zarząd Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Zamościu, ale sąd warunkowo umorzył postępowanie karne. Wszystko wskazuje na to, że tym razem 51-latek nie wywinie się tak szybko przed odpowiedzialnością.
To już drugi myśliwy dołhobyczowskiego koła, który ostatnio popadł w konflikt z prawem. Niedawno policjanci znaleźli w samochodzie 60-letniego Jana K. broń myśliwską, tak zwaną "kniejówkę”, wraz z lunetą optyczną. Na niej nielegalnie zamocowana była lampka ze sztucznym światłem, służącym do oślepiania zwierzyny. W domu myśliwego odnaleziono skórę dzika, a także trofea łowieckie. Jemu też grozi do 5 lat więzienia.
Przełożeni zapowiadają kontrolę. - W tym tygodniu wybieramy się do Dołhobyczowa, postaramy się wszystko sprawdzić i spokojnie przeanalizować na miejscu - mówi Henryk Studnicki, zamojski łowczy okręgowy.
Sprawę przewinień łowieckich rozpatruje okręgowy rzecznik dyscyplinarny, który po zakończeniu procesu karnego może wystąpić do Okręgowego Sądu Łowieckiego z wnioskiem o ukaranie myśliwego. Wachlarz grożących sankcji jest szeroki: od upomnienia, przez naganę i zawieszenie aż do skreślenia z listy członków Polskiego Związku Łowieckiego.
- Wina musi być udowodniona - zastrzega Studnicki. - Chciałbym zaznaczyć, że myśliwy ma prawo do polowań, a także preparowania i eksponowania trofeów myśliwskich, bo to wynika z naszego statutu.
Na terenie zamojskiego okręgu PZŁ, który obejmuje zasięgiem powiatu biłgorajski, hrubieszowski, tomaszowski i zamojski w 31 kołach łowieckich zrzeszonych jest 1,5 tysiąca myśliwych.