Lubelski rolnik musiałby dobrze uprawiać ok. 3 ha buraków, żeby wziąć za nie tyle pieniędzy, ile co miesiąc dostaje prezes spółki cukrowej. Gdyby nie ustawa kominowa, pozycja rolnika w tym słodkim łańcuchu byłaby jeszcze gorsza.
Okazało się wówczas, że najwyższe apanaże pobierał prezes MKSC. Były to kwoty od 16.722 zł w sezonie 1996/1997 do 25531 zł w sezonie 1998/1999. W tym ostatnim okresie "najdroższy” prezes PPSC pobierał 19675 zł miesięcznie a prezes ŚSC - 22434 zł. Za każdym razem szef LMSC był "najtańszy”, mimo iż ta własnie spółka skupia blisko 40 proc. krajowych plantatorów buraka cukrowego. Jego wynagrodzenie w tamtych sezonach wynosiło odpowiednio: 8863 zł i 10822 zł. W tych samych latach, za wyjątkiem LMSC, dwukrotnie wzrosły też średnie płace w spółkach. W 1999 r. wynosiły one od 4389 zł w MKSC do 7582 zł w ŚSC. W LMSC ta płaca wynosiła 2994 zł.
Wejście w życie ustawy kominowej ujednoliciło zasady naliczania wynagrodzeń w holdingach cukrowych. Aktualnie, jak powiedział nam Grzegorz Ryczek - prezes LMSC, maksymalne wynagrodzenie to sześciokrotność przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w sektorze przedsiębiorstw. We wrześniu to przeciętne wynagrodzenie wynosiło (jak wynika z danych GUS) 2217,55 zł. To oznacza, że prezesi spółek cukrowych otrzymują co miesiąc wynagrodzenie brutto od ok. 11530 zł do ok. 13300 zł (dolną granicę wyznacza znowu prezes LMSC). Są to pobory na poziomie co najmniej ministerialnym.
Ustawowe wynagrodzenie maksymalne prezesów cukrowni, to czterokrotność wspomnianego wynagrodzenia przeciętnego, czyli ok. 8870 zł. Za tonę buraków plantator Cukrowni Werbkowice dostaje średnio ok. 110 zł. Musiałby dostarczyć cukrowni ok. 120 ton buraków, żeby otrzymać (brutto) tyle, ile prezes holdingu zarabia miesięcznie. Do miesięcznych zarobków prezesów cukrowni zbliżyłaby go dostawa ok. 80 ton buraków. Uprawiając nawet 2-3 ha buraków, rolnik dostaje za nie wynagrodzenie tylko raz w roku.