W mieszkaniu przy ul. Partyzantów nocowały trzy osoby, ale uciec udało się tylko rodzicom 28-latka. Kiedy już znaleźli się
na zewnątrz płonącego domu, poinformowali strażaków, że w środku pozostał ich syn.
Na pomoc było już jednak za późno. Nie powiodły się próby reanimacji. Wszystko wskazuje na to, że mężczyzna zmarł w wyniku zaczadzenia.
Z wstępnych ustaleń strażaków i policji wynika, że przyczyną pożaru było zwarcie w skrzynce z bezpiecznikami. W trwającej ponad pięć godzin akcji gaszenia wzięło udział pięć jednostek straży pożarnej. Straty oszacowano na ok. 5 tys. zł.