Za złośliwe nękanie poprzednika SMS-ami sąd wlepił mu naganę. Ale obecny zastępca wójta twierdzi, że jest niewinny.
- Chcę, żeby sąd jeszcze raz dokładnie sprawdził wszystkie okoliczności zdarzenia - mówi Konrad Dziuba, zastępca wójta gminy Zamość. - To dla mnie honorowa sprawa. Nigdy celowo nie wysyłałem złośliwych SMS-ów poprzednikowi. Żyłem z nim w zgodzie.
Stanisław Grześko jest innego zdania. Był wicewójtem przez ponad sześć lat. Gdy rok temu postanowił kandydować na najważniejszy urząd w gminie, ubiegający się o reelekcję pryncypał odwołał go ze stanowiska, a na jego następcę wybrał Dziubę. Nowy wicewójt dostał w spadku po poprzedniku telefon komórkowy. Po jakimś czasie wymieniono w nim kartę.
W połowie stycznia br. Grześko otrzymał na domowy telefon stacjonarny wiadomość tekstową: "No i jak teraz wyglądasz i jak się teraz czujesz z tymi wybojami” (tekst został przetworzony w wersję dźwiękową). Były wicewójt uznał, że ktoś złośliwie go nęka, ponieważ w czasie swojej długoletniej pracy w Urzędzie Gminy Zamość odpowiadał za drogi. Ustalił, że SMS-a wysyłano ze służbowego telefonu komórkowego, jakiego używa jego następca. Powiadomił policję.
Tego samego dnia żona Grześki odebrała przesyłkę z ulotką wyborczą męża. Na zdjęciu ktoś dorysował mu czerwonym kolorem rogi, okulary i zęby.
Sprawa trafiła do sądu. Dziuba zapewniał, że nie wysyłał celowo żadnych złośliwych SMS-ów do Grześki, bo nie miał z nim żadnych zatargów. - Może telefon komórkowy, który po nim otrzymałem, domyślnie wybierał numer telefonu stacjonarnego mojego poprzednika? - zastanawiał się przed sądem.
Biegły jednak ustalił, że po zmianie karty aparat telefoniczny zachowuje się bez zarzutu, czyli nie ma mowy, aby wbrew woli użytkownika wysyłał wiadomości tekstowe pod numer, który nie został celowo wybrany. To wskazywałoby na to, że SMS-y, jakie otrzymywał Grześko, nie były dziełem przypadku.
Sąd Grodzki w Zamościu uznał, że wicewójt Konrad Dziuba złośliwie niepokoił poprzednika SMS-ami. I ukarał go naganą, a przy tym nakazał mu pokryć koszty sądowe.
- To sprawiedliwy wyrok - powiedział nam Stanisław Grześko, który obecnie jest kierownikiem ds. inwestycji w zamojskim oddziale Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych.
Ale skazany złożył wczoraj apelację, a to znaczy, że panowie znowu spotkają się sądzie.