Jak informuje Wydział Edukacji i Sportu UM Zamość, na strajk zdecydowała się mniej więcej połowa zamojskich pedagogów.
To nie do końca prawda. Bo np. w Gimnazjum nr 2 w akcji protestacyjnej nie zdecydowała się wziąć tylko jedna nauczycielka, ale w szkole jej też nie ma. - Prawdopodobnie skorzystała ze zwolnienia lekarskiego - mówi Anna Malczewska, dyrektor "dwójki”. Zapewnia jednak, że mimo tego problemu z zapewnieniem opieki uczniom nie ma. Bo żaden się w szkole od rana nie pojawił. - Wszystkich poinformowaliśmy o tym, że lekcje się we wtorek nie odbędą, ale przygotowaliśmy się na prowadzenie zajęć opiekuńczych - zapewnia Malczewska.
Identycznie sytuacja wygląda w Szkole Podstawowej nr 6. Na strajk zdecydowało się tutaj 30 spośród 36 nauczycieli. - Siedzimy w jednym pomieszczeniu, szkołą jest oflagowana, ale otwarta. Koledzy, którzy do strajku nie przystąpili są gotowi do zajęcia się uczniami, ale do szkoły nie przyszło dziś żadne dziecko - opowiada Artur Zawiślak, wiceprezes zamojskiego oddziału ZNP, a jednocześnie wuefista z "szóstki”.
Szkoły, w których protestuje tylko część pedagogów funkcjonują w miarę normalnie. - Część zajęć się dobywa w normalnym rytmie. Na te, które z powodu strajku nie mogłyby się odbyć wyznaczyliśmy zastępstwa. Czynna jest świetlica, normalnie wydawane będą obiady - mówi Andrzej Morawski, dyrektor SP nr 2 w Zamościu, gdzie strajkuje 19 spośród 47 nauczycieli.
Są w mieście placówki, w których pracuje sto procent personelu. To między innymi II i III LO, przedszkola nr 1, 4, 5, 9 i 10. - W I LO część nauczycieli strajkuje, ale matury odbywają się bez żadnych zakłóceń - dodaje Kazimierz Chrzanowski.
(AK)