Strażacy, którzy są związani z zamojską jednostką od bardzo wielu lat mówią, że jeszcze takiego zgłoszenia nie mieli. Koty z drzew zdejmowali wiele razy, drona - po raz pierwszy.
Do zdarzenia doszło przy ul. Heweliusza na osiedlu Karolówka w Zamościu. Użytkownik drona testował urządzenie tak niefortunnie, że bezzałogowy statek powietrzny utkwił na drzewie. Na dodatek zawisł 10 metrów nad ziemią, wprost nad bramką międzyosiedlowego boiska.
– Z uwagi na lokalizację i możliwość upadku urządzenia na dzieci, które przebywały na boisku strażacy użyli drabiny mechanicznej, zdjęli drona i oddali właścicielowi. W działaniach trwających niespełna pół godziny brały udział dwa zastępy z jednostki ratowniczo-gaśniczej, w tym pięciu ratowników – relacjonuje poniedziałkowe wydarzenie st. kpt. Marcin Żulewski z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Zamościu.
Strażacy podkreślają, że gdyby dron na drzewie nie stwarzał zagrożenia i nie groził upadkiem na kogoś na boisku, interwencji by nie było. Dodają, też, że właściciel bezzałogowego statku powietrznego miał wszelkie pozwolenia na jego używanie.