Emeryt z Zamościa od czterech lat wojuje z miejscowym Zakładem Gospodarki Lokalowej. Twierdzi, że urzędnicy zawyżają lokatorom opłaty za ogrzewanie. Złożył w tej sprawie doniesienie do prokuratury.
Śledztwo trwa 4 lata
Jan Zając ma 33-metrowe mieszkanie w jednym z bloków przy ul. Peowiaków w Zamościu. Mieszka samotnie. „Śledztwo” w sprawie ogrzewania prowadzi
od 4 lat. Stwierdził m.in., że w innych zamojskich spółdzielniach (m.in. w SM
im. Łukasińskiego) opłaty są o kilka procent mniejsze, a u niego rozliczenia kosztów ogrzewania są zawyżane. Według jego obliczeń o ok. 1 zł na każdym metrze kwadratowym.
Doniesienie o popełnieniu przestępstwa Jan Zając złożył w prokuraturze 12 lipca ub.r. Odmówiono mu wszczęcia postępowania. Skargę skierowano do Urzędu Miasta. Zając, oburzony, że nie potraktowano go poważnie, zaskarżył tę decyzję w Prokuraturze Okręgowej, która uznała zasadność decyzji pierwszej instancji i przekazała sprawę do Sądu Rejonowego w Zamościu. Ten w październiku 2005 r. postanowił, że „brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenia” Zająca.
Winna jest biurokracja
– Magistrat także nie dopatrzył się niczego – oburza się emeryt. – W ruch poszła biurokratyczna machina, napisano setki pism i dalej nikt mi nie udowodnił, że nie mam racji. Urzędnicy ZGL nie zaprosili mnie na rozmowę i nie wyjaśnili przyczyny rozbieżności. Szary obywatel się nie liczy.
Stanisław Koziej, prezes Zakładu Gospodarki Lokalowej w Zamościu, twierdzi, że zarzuty Jana Zająca są bezpodstawne. Tłumaczy, że koszty dostaw ciepła są niezależne od ZGL i wynikają z przyjętej taryfy cieplnej oraz zużycia ciepła wykazywanego przez ciepłomierz zamontowany w budynkach. – W skład opłaty za c.o. wchodzą faktyczne koszty zużycia ciepła i tzw. opłata stała pobierana cały roku – tłumaczy Stanisław Koziej. – Rozlicza się je według powierzchni mieszkania. Podobnie jest we wszystkich spółdzielniach. Prokuratura i sąd badały nasze rozliczenia i żadnych nieprawidłowości nie stwierdzono. Dlaczego? Bo my mamy rację.