Szpital w Lubaczowie ma zapłacić 830 tys. zł rodzinie pacjentki, która zmarła po operacji. To nie jedyny błąd w sztuce lekarskiej, z którego musi tłumaczyć się przed sądem Zbigniew W.
Zgodnie z decyzją sądu mieszkaniec Lubaczowa dostanie 140 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia, jego dwie córki po 220 tys. zł, zaś syn 250 tys. zł. Dzieci mają też otrzymywać rentę od 500 do 700 zł miesięcznie. Pieniądze ma wypłacić szpital oraz jego ubezpieczyciel. Wyrok nie jest prawomocny.
- Na 1000 proc. będziemy apelować, bo zasądzona kwota to 70 proc. przychodu miesięcznego naszego zakładu - mówi Witold Gimlewicz, dyrektor szpitala w Lubaczowie na Podkarpaciu.
W marcu 2005 roku 35-letnia mieszkanka Lubaczowa poddała się laparoskopowemu usunięciu pęcherzyka żółciowego. Zabieg prowadził Zbigniew W., ordynator lubaczowskiej chirurgii. - To miał być prosty zabieg - mówi Piotr Szpyt.
W trakcie operacji lekarz przebił aortę brzuszną i żyłę główną pacjentki. Gdy doszło do krwotoku, usiłował go tamować za pomocą nieprzystosowanych do tego narzędzi i nici, co spowodowało dalsze uszkodzenia naczyń. Mimo komplikacji kontynuował zabieg. Kobieta zmarła po sześciu tygodniach.
Sąd Rejonowy w Lubaczowie uznał Zbigniewa W. winnym nieumyślnego spowodowania śmierci pacjentki i skazał go na 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata. Ponadto wydał mu 4-letni zakaz wykonywania zawodu. Taki sam werdykt zapadł przed sądem wyższej instancji. Wyrok jest prawomocny. Chirurg, który nie przyznał się do winy, zapowiedział wystąpienie o kasację. Stracił już pracę w szpitalu w Hrubieszowie, gdzie trafił z Lubaczowa.
- Sąd nie udowodnił, w jaki sposób zostały uszkodzone naczynia krwionośne - podnosi Zbigniew W. - Współczuję rodzinie zmarłej - dodaje.
Tymczasem Sąd Rejonowy w Zamościu bada, czy chirurg nie popełnił błędu w sztuce medycznej, w wyniku którego po operacji przepukliny i żylaków zmarł 61-letni pacjent.
Do nieszczęścia doszło w lipcu 2003 roku w zamojskim szpitalu "papieskim”, gdzie Zbigniew W. był ordynatorem chirurgii. Gdy pod koniec 2004 roku dyrektor nie przedłużył z nim umowy o pracę, lekarz znalazł zatrudnienie w Lubaczowie.