Nad Zalewem Miejskim będzie można uprawiać wakeboarding. Miasto szuka wykonawców projektu wyciągu. Użytkownicy mają startować z brzegu w okolicy plaży, a efektowny zwrot zrobią w pobliżu wyspy
Wakeboarding to rodzaj sportu wodnego, polega na płynięciu po powierzchni wody na desce, trzymając się liny ciągniętej przez łódź lub za pomocą wyciągu. W przypadku Zamościa mowa jest o wyciągu.
- Chodzi o rozwój bazy turystycznej, żeby zalew był atrakcyjnym miejscem. Dlatego jest pomysł, żeby powstał wyciąg, który połączy okolice plaży z wyspą. Liczymy, że będzie gotowy w przyszłym roku, choć trudno w dzisiejszych czasach precyzyjnie planować, kiedy są kłopoty, na przykład z ciągłością dostaw - zapowiada Stanisław Flis, dyrektor Wydziału Inwestycji Miejskich i Zamówień Publicznych UM Zamość.
Do wyspy i do brzegu
Miasto liczy, że inwestycja zamknie się w kwocie rzędu 200-300 tysięcy złotych. W efekcie na brzegu stanie jeden ze słupów, drugi na wyspie lub w jej sąsiedztwie, a użytkownicy będą pływać na tej trasie.
Wyspa to nowe miejsce na zalewie, powstała w efekcie zakończonej niedawno modernizacji miejskiego akwenu. Usypano ją, likwidując groblę. Ponieważ jest szansa, że będą na niej mieszkały ptaki, planowana atrakcja musi to uwzględniać. Urzędnicy zapewniają, że jedyna obecność ludzi na wyspie będzie w trakcie montowania konstrukcji słupa wyciągu. Możliwe, że projektant, z uwagi na warunki terenu, zaproponuje trasę po skosie i słup umieści w wodzie. Poza tym, uspokajają, wyciąg ma działać latem, wówczas ptaki już odchowają młode.
Miasto właśnie zaprasza do składania ofert, przedmiotem jest opracowanie dokumentacji projektowej na wykonanie wyciągu do nart wodnych na terenie Zalewu Miejskiego w Zamościu. Oferenci mają czas do 3 grudnia, a termin wykonania ustalono nie później niż 21 marca 2022.
Bojary to mają
Jak wygląda użytkowanie takiego wyciągu? Sprawdziliśmy w niedalekim Biłgoraju.
- Nasz wyciąg jest czynny od maja do września, korzystają z niego rodziny, młodzi ludzie i osoby po 60. Pływając na desce, ciężko sobie coś zrobić. Moim zdaniem, bardziej niebezpieczny jest upadek na stoku na śnieg i lód. Tu po prostu wpada się do wody - mówi Grzegorz Rogożny, współwłaściciel wyciągu WakeShock, który od dwóch lat działa nad miejskim zalewem Bojary w Biłgoraju.
Zamość będzie miał podobny. Ale okazuje się, że nazywanie go, jak chcą urzędnicy w dokumentach, „wyciągiem do nart wodnych” jest mylące. Korzystający pływają na deskach.
Jak tłumaczą użytkownicy, do nart wodnych potrzebne jest inne urządzenie, takie jak na przykład w Lublinie na Zalewie Zemborzyckim. Na nartach nie da się zrobić zwrotki o 180 stopni, na desce można.
- Korzystając z wyciągu, praktycznie trzeba mieć tylko strój i ręcznik. Deska, kamizelka i kask wliczone są w cenę korzystania z urządzenia. Podobnie jak obecność instruktora. Jeśli ktoś ma wyczucie równowagi, kilka wskazówek wystarczy, by zaczął jeździć. Oczywiście akrobacje i przeszkody są dla zaawansowanych - dodaje współwłaściciel WakeShock, który wylicza, że trwająca kwadrans sesja kosztuje u nich 30 złotych. Można obiekt wynająć za 110 złotych na godzinę dla dowolnej ilości osób albo za 1500 złotych kupić karnet na cały sezon.
Właściciele wyciągu na zalewie Bojary grupę stałych użytkowników oceniają na 30-40 osób i są wśród nich zawodnicy z Zamościa. Chwalą pomysł, by na Zalewie Miejskim zostało uruchomione takie urządzenie. Odległość 60 km sprawia, że dla Biłgoraja to nie będzie konkurencja. A osoby, które w sezonie pływają codziennie będą miały wybór, zwłaszcza, że lubią zmieniać akweny.