Aby klienci salonów fryzjerskich nie byli narażeni na zakażenie np. żółtaczką czy grzybicą, grzebienie i nożyczki po każdym strzyżeniu powinny być dezynfekowane
Tymczasem zasady są proste. – Po każdym użyciu, cały sprzęt ma być umyty i włożony do środka dezynfekcyjnego. Po dezynfekcji, wszystko powinno być ponownie umyte i włożone do pojemnika z napisem: czysty sprzęt. Tylko z takiego można brać sprzęt do obsłużenia kolejnego klienta – wyjaśnia Jan Stasiak, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Zamościu. – Chodzę do dobrego zakładu, ale szczerze mówiąc nigdy nie zauważyłam, żeby fryzjerka dezynfekowała nożyczki po strzyżeniu poprzedniej klientki – twierdzi Sylwia z Zamościa.
Fryzjerzy tymczasem zapewniają, że do zasad się stosują. Czy tak jest rzeczywiście? – Prawdziwy obraz mogłaby dać wyłącznie ukryta kamera. Kiedy bowiem inspektor sanitarny wchodzi do zakładu, każdy fryzjer zaczyna zachowywać się wzorowo – przyznaje Stasiak. Dlatego on swoją żonę przed wizytą w salonie fryzjerskim zaopatruje w jednorazową maszynkę, na wypadek, gdyby trzeba było włosy podgolić. Lepiej dmuchać na zimne, skoro nie poddany dezynfekcji sprzęt może być przyczyną zakażenia żółtaczką, grzybicą, a nawet wirusem HIV.
W Zamościu był tylko jeden przypadek, kiedy klient oskarżał fryzjera o zakażenie żółtaczką. Mężczyzna dowodził, że paskudztwa nabawił się, gdy jako poborowy był golony w wojsku. – Fryzjer był przesłuchany, ale okazało się, że mężczyzna był nosicielem żółtaczki już od dawna. Po prostu o tym nie wiedział – opowiada sędzia Teresa Szykuła, przewodnicząca Wydziału Cywilnego zamojskiego Sądu Okręgowego.
Innych fryzjerów nikt dotychczas do sądu nie pozywał. Na szczęście nie było takiej potrzeby. Warto jednak zauważyć, że zakażenie klienta np. żółtaczką może być bardzo kosztowne. Ostatnio do Sądu Okręgowego w Zamościu wróciła sprawa o 50 tysięcy odszkodowania i miesięczną rentę w wysokości 500 zł dla pacjenta zamojskiego szpitala, zakażonego żółtaczką. Aby takich spraw uniknąć, dwa zamojskie zakłady fryzjersko-kosmetyczne nie tylko dezynfekują swój sprzęt, ale oddają go do szpitalnej sterylizatorni. – Dla własnego dobra, a także dobra fryzjera, klient powinien się domagać czystego sprzętu. Tak najskuteczniej można wyegzekwować przestrzeganie zasad – radzi Stasiak.