Zaledwie kilkanaście minut potrzebowali policjanci, aby ustalić i zatrzymać sprawcę fałszywego alarmu bombowego w hrubieszowskiej szkole.
- W Szkole Podstawowej nr 3 podłożony jest ładunek C4. Radzę szybko. Macie godzinę - takie zgłoszenie przyjął dziś o godz. 8.20 oficer dyżurny hrubieszowskiej policji.
Funkcjonariusze czym prędzej udali się na ul. Zamojską, gdzie w jednym budynku mieści się podstawówka i gimnazjum. - Trzeba było ewakuować 573 uczniów i 57 pracowników - informuje sierż. Justyna Popek, oficer prasowy hrubieszowskiej policji. - Na miejsce zdarzenia przybyła straż pożarna i pogotowie ratunkowe.
Pirotechnik dokładnie przeszukał wszystkie pomieszczenia, ale na szczęście nie znalazł żadnego ładunku wybuchowego. W międzyczasie ustalono, że anonimowy rozmówca łączył się z komendą z budki telefonicznej przy ul. Wyzwolenia. Stróże prawa nie spotkali przy automacie nikogo podejrzanego, ale postanowili zajrzeć do najbliższego sklepu spożywczego. I to był strzał w dziesiątkę, bo przy stoliku czekał w cieple na autobus sprawca fałszywego alarmu.
Okazał się nim 13-latek spod Hrubieszowa, który uczęszcza do pierwszej klasy gimnazjum przy ul. Zamojskiej.
- Chłopiec powiedział, że treść zawiadomienia o podłożonej bombie nagrał na dyktafon w swoim telefonie komórkowym, a następnie wykręcił numer alarmowy policji i ją odtworzył - opowiada sierż. Popek. - Zrobił tak, bo bał się sprawdzianów.
Nie pojechał jednak do domu, tylko wrócił do szkoły.
- On sam chyba nie wie tak do końca, dlaczego to zrobił - mówi Marzena Bednarczuk, zastępca dyrektora Gimnazjum nr 3 w Hrubieszowie. - My dobrze nie zdążyliśmy go poznać, bo trafił do nas w trakcie roku szkolnego. Na pewno czeka go rozmowa z pedagogiem szkolnym.
Zajmie się nim także sąd dla nieletnich. Rodzice zostaną zapewne pociągnięci do zwrotu kosztów akcji służb ratunkowych.
Placówka przy ul. Zamojskiej nie ma ostatnio szczęścia. W sierpniu zalano ją wodą i próbowano podpalić. Wyglądała jak pobojowisko. Policja zatrzymała sprawców w wieku 16-18 lat. Jeden jest uczniem gimnazjum, a dwóch jego absolwentami. Podobny los doświadczył szkołę dwa lata temu. - Mamy nadzieję, że limit pecha został już wyczerpany - konstatuje wicedyrektor Bednarczuk.