Mogą jeździć zgodnie z przepisami albo świadomie je łamać. Przyznają, że czasem z duszą na ramieniu wybierają to drugie.
W Łabuniach zakończono remont drogi krajowej nr 17. Jest wzmocniona i odnowiona nawierzchnia oraz elementy poprawiające bezpieczeństwo ruchu, np. chodniki. W projekcie uwzględniono zmianę przebiegu pasa ruchu poprzez tak zwane kliny najazdowe.
Po odbiorze technicznym wszyscy powinni być zadowoleni. Ale nie są. Poszkodowanych jest kilka rodzin.
- Jadąc od strony Zamościa nie możemy skręcić w lewo na swoją posesję, ani wyjechać z niej w stronę Tomaszowa - denerwuje się Leszek Szewczuk, który mieszka przy ul. Zamojskiej za cmentarzem. - Wszystko przez podwójną linię ciągłą. Jesteśmy w szachu. Dlaczego zapomniano o pasie wyłączenia? Projektanta chyba nigdy nie było w Łabuniach.
- Czujemy się poszkodowani - mówi jego sąsiadka Renata Nicpoń. - Drogowcy nie chcieli nawet z nami rozmawiać.
Stanisław Pyś mieszka po drugiej strony drogi i ma taki sam problem. - Jadąc od strony Tomaszowa mijam swój dom, muszę dojechać do cmentarza i tam zawrócić - opowiada. - Policja tylko czeka, żeby wlepić mandat. Drogowcy próbowali też wybudować zatokę dla autobusów na samym wjeździe na moją posesję, ale, na szczęście, po protestach ustąpili.
Nasz pierwszy rozmówca podnosi, że mogli również skrócić nieco pas wyłączenia przed skrętem w ulicę Krótką, która prowadzi do kościoła. - Wtedy wystarczyłoby miejsca na podobny pas przy naszych posesjach i byłoby po sprawie - konstatuje Szewczuk. - A tak mamy i śmieszną, i straszną sytuację.
Za inwestycję na "siedemnastce” odpowiada lubelski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Lublinie. - Nie da się pogodzić ruchu tranzytowego z oczekiwaniami wszystkich mieszkańców - twierdzi Zdzisław Tworek, naczelnik Wydziału Bezpieczeństwa Ruchu i Zarządzania Ruchem. - Chodzi o bezpieczeństwo. Pierwotny projekt był jeszcze bardziej rygorystyczny, ale nanieśliśmy korekty.
Pokrzywdzonym mieszkańcom próbują pomóc władze samorządowe. - Bo tak się nie robi - mówi Antoni Wojciech Turczyn, wójt gminy Łabunie. - W ciągu jednego popołudnia zamalowali zjazdy na posesje i to przed samym odbiorem.
W imieniu poszkodowanych wielokrotnie występowaliśmy z radnymi do dyrektora lubelskiego oddziału GDDKiA o naniesienie poprawek, ale bez skutku. Jak grochem o ścianę.
Gospodarz gminy zwrócił się o pomoc do parlamentarzystów. - Na chwilę obecną nie przewidujemy żadnych korekt - podtrzymuje naczelnik Tworek.