Lubelska Izba Rolnicza ostrzega rolników przed zawieraniem transakcjami z bialską spółką „Inwestor”
– Cukrownia „Werbkowice” należy do KSC i to do niej należy prawo pierwokupu akcji – mówi Jan Antosz, były pracownik zakładu w Werbkowicach. – Tymczasem ktoś chce nas teraz wywieść w pole.
Antosz wiele lat pracował w cukrowni. Jak tłumaczy, firma (jedna z nielicznych w powiecie) trzyma na nogach gospodarkę gminy. Jej los leży mu na sercu. Wspólnie z żoną ma wiele akcji cukrowni. – Kiedy państwowa cukrownia została w 1994 r. przekształcona, akcje dostali pracownicy oraz plantatorzy – tłumaczy Antosz. – W sumie kilkaset osób. „Inwestor” już drugi raz próbuje je od nas kupić. Dwa lata temu oferował tylko 30 do 33 groszy za za sztukę! Skąd jednak to biuro ma nasze adresy? Coś tu jest nie tak.
Przed transakcjami z „Inwestorem” przestrzega Lubelska Izba Rolnicza. – Obecnie akcje KSC nie są dopuszczone do obrotu, więc nie można dokładnie określić ich wartości – podkreśla Robert Jakubiec, prezes LIR. – Szacuje się jednak, że już teraz wynosi ona ok. 2 zł za sztukę i stale rośnie. Z całą pewnością taka sprzedaż byłaby stratą dla akcjonariuszy, plantatorów i całej KSC. Apelujemy, żeby tego nie robić.
Czy Inwestor działa zgodnie z prawem? – Niestety tak – mówi Jakubiec. – Jego członkowie są prawnikami oraz akcjonariuszami KSC i mają dostęp do danych innych akcjonariuszy spółki. Akcje nie są przez nich kupowane, ale rolnicy podpisują tzw. umowy zrzeczenia. Odprowadzany jest także podatek do Urzędu Skarbowego. Rolnicy podpisują jednak podczas transakcji weksle in blanco, co jest niebezpieczne. Wniosek? Jeśli rolnicy chcą uniknąć kłopotów, powinni te akcje zatrzymać.
Chcieliśmy zapytać Bartłomieja Paczóskiego, właściciela „Inwestora” czy rolnicy z okolic Werbkowic mają powody do niepokoju. Nie chciał rozmawiać. Był niegrzeczny. – Wasza gazeta jest stronnicza i zastanawiam się czy nie pozwać was do sądu – powiedział. – Dlaczego? Bo piszecie nieprawdę.