Dzisiaj około godz. 8 pękła rura ciepłownicza przy ul. Kilińskiego w Zamościu. Woda, zamiast płynąć do pracującej dla Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej ciepłowni w Szopinku, wyciekła na zewnątrz.
W efekcie żeberka kaloryferów w sporej części miasta zaczęły się ochładzać, a w mieszkaniach ogrzewanych przez Szopinek robiło się coraz zimniej. Ciepła nie miało 20–30 tys. ludzi.
– Ogrzewamy teraz tylko tę część miasta, na którą pracuje nasza kotłownia na Kilińskiego, a więc m.in. osiedle Orzeszkowej, Wojska Polskiego, Energetyk, ulice Powiatową i Wiejską – powiedział dziś popołudniu dyżurny ciepłownik.
Na szczęście nie było dużych mrozów, więc zamościanie specjalnie nie narzekali. – Zwróciłam uwagę, że kaloryfery są chłodniejsze, ale póki co da się jeszcze wytrzymać – mówiła po południu Alina Borowiec z ul. Jana Zamoyskiego.
Ciepłownicy zapewniali, że jak tylko poziom ciśnienia w rurach uda się doprowadzić do właściwego poziomu, ciepło w pierwszej kolejności popłynie do szpitala przy ul. Peowiaków. – Byłoby dobrze, bo chłód jest rzeczywiście już odczuwalny – relacjonowała Renata Gąsiorek, pielęgniarka z pediatrii.
– Ale zostaliśmy szybko o awarii poinformowani i rodzice dodatkowo poubierali dzieciaki. Na razie nie marzną.
Chwilę po godz. 17 żeberka kaloryferów w szpitalu zaczęły robić się ciepłe. – Do rana spora część mieszkańców powinna mieć już w domach ciepło – powiedział nam wieczorem Jan Kudła, dyspozytor sieci w PEC w Zamościu.
Uprzedzał, że najpoważniej i najdłużej skutki awarii mogą odczuwać mieszkańcy bloków przy ul. Kilińskiego. Tam może być zimno jeszcze w poniedziałek.