Kiedy Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa, wyprowadza psa swojej narzeczonej, to po nim sprząta. - Bo lubię, gdy jest czysto - wyjaśnia.
Prawie dwa miesiące temu za 4,5 tys. miasto kupiło 20 pojemników na psie odchody. - U nas się przyjęły na wszystkich osiedlach - zapewnia Ignacy Bieliński, wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej im. Waleriana Łukasińskiego. - Wzięliśmy 10 sztuk, umocowaliśmy solidnie podłoża, żeby nie kusiły chuliganów i stoją. Na razie nie korzysta z nich zbyt wielu naszych lokatorów, ale na początek dobre i to.
- A ja mam wrażenie, że nasze społeczeństwo jeszcze do sprawy nie dojrzało - to nieco mniej optymistyczna diagnoza Ryszarda Jeduta z zamojskiego Zakładu Gospodarki Lokalowej, który po ostatnio dokonanym przez miasto zakupie dostał dwa psie kosze.
Obaj są zgodni, że o problemie zapaskudzonych przez psy trawników trzeba więcej mówić i więcej egzekwować. To ostatnie jest zadaniem Straży Miejskiej. Jeżeli funkcjonariusz dopadnie właściciela psa, który nie posprzątał po swoim pupilku, ma prawo ukarać go mandatem. Jednak od półtora miesiąca nic podobnego nikogo w Zamościu nie spotkało. - Bo skuteczniejsze jest edukowanie właścicieli. Niewiele więcej się w tej sprawie da zrobić. Moi ludzie nie mogą być wszędzie, a przyłapanie kogoś na gorącym uczynku graniczy z cudem - rozkłada ręce Wiesław Gramatyka, szef zamojskich strażników.
Problem w tym, że jego podwładni nie chcą, czy nie potrafią wykorzystać okazji, by w cudzie uczestniczyć. Przykład sprzed kilku dni. Kilkunastoletnia dziewczyna spokojnie czekała, podczas gdy jej maleńki kundelek załatwiał się na trawniku przy ul. Generała Bołtucia. Obok przejeżdżał samochód Straży Miejskiej. I co? I nic. Pies zrobił swoje i poszedł dalej. Strażnicy odjechali. - No cóż... - komentuje Gramatyka. - Trzeba będzie komuś "uszu natrzeć”.
Może warto zrobić coś jeszcze? - Przede wszystkim byłoby dobrze, gdyby tych specjalnych pojemników było więcej. Najlepiej ustawić taki przy każdym bloku. Wtedy jest szansa, że ludzie się z nimi oswoją i zaczną wykorzystywać - twierdzi prezes Bieliński. - W tym roku już raczej się nie uda, ale w przyszłym na pewno postaramy się znaleźć pieniądze na kolejny taki zakup - obiecuje Karol Garbula.