Aby je zdobyć, mieszkańcy Zamościa wysłali do jednego z producentów piwa morze kapsli. Wiśnie japońskie już kwitną.
- Nie wiem, ile razy prosiłem na sesjach o zajęcie się tymi drzewkami - mówi Jerzy Nizioł, zamojski radny oraz prezes Spółdzielni Mieszkaniowej im. Łukasińskiego. - I nic! Gdy o tym mówię, zaczynam po prostu dostawać białej gorączki...
Dziewięć wiśni japońskich zostało posadzonych w pasie zieleni pomiędzy rondem a przystankiem przy ul. Piłsudskiego w Zamościu w połowie 2004 r. Miasto nie wydało na nie ani złotówki. Drzewka były darem. Zamość dostał je w prezencie od firmy prowadzącej kampanię reklamową dla jednego z producentów piwa. Jak tłumaczył wówczas Roman Kozak, dyrektor Wydziału Gospodarki Mieszkaniowej, Ochrony Środowiska i Infrastruktury Komunalnej zamojskiego UM, "mieszkańcy Zamościa wysłali dużo kapsli od piwa w ramach jakiegoś konkursu. Dlatego miasto otrzymało drzewka w nagrodę”.
Wiśnie miały zostać ogrodzone i zabezpieczone. Tak się jednak nie stało. Z dziewięciu drzewek pozostało sześć. Są one atrakcją dla miłośników przyrody i miejskich wandali. Nizioł od lat nie może na to patrzeć. O wiśniach na sesjach mówił wielokrotnie. Niepokoi się o nie, gdy ktoś im ułamię gałązkę, zaczyna się zima czy rozpoczyna się wiosna. O drzewkach mówił też na ostatniej sesji. - Teraz kwiatki na tych wiśniach zaczęły kwitnienie - tłumaczy. - Wyglądają ładnie. Szkoda, żeby je ktoś oberwał. Drzewa były darem od sponsora. Naprawdę nieładnie, żeby wszystkie miały zniszczeć.
Radnego wspierają także mieszkańcy Zamościa. - Szkoda drzewek - mówi 60-letnia Anna, czekająca wczoraj na autobus na pobliskim przystanku. - Stoją przy drodze i samochody na nie smrodzą. A jak rozrosną się im korzenie, to... pójdą pod asfalt i zaczną go rozsadzać. I wtedy ten prezent będzie nadawał się do wycięcia. Może dlatego magistrat tych wisienek nie lubi.
Dyrektor Kozak zapewnia, że wiśnie to nie jego sprawa. - Nie wiem, kiedy dziennikarze nauczą się, co należy do kogo - dziwi się. - Nie mam czasu na takie rozmowy... Przecież pytajcie o te wiśnie w Zarządzie Dróg Grodzkich, nie mnie.
Czy przy drzewkach powstaną w końca jakieś ogrodzenia? Nie wiadomo. Anna Muszyńska, dyrektor ZDG, nie miała wczoraj dla nas czasu.
Do tematu wrócimy.