Urzędnicy biłgorajskiego starostwa mają już dosyć swoich ciasnych gabinetów. Władze powiatu postanowiły w końcu coś z tym zrobić
Miejsce już jest. Urzędnicy mieliby przenieść się do budynku po oddziale wewnętrznym biłgorajskiego szpitala przy ul. Kościuszki. Dodatkowo zostanie dobudowane w nim jeszcze jedno skrzydło.
Na razie trwa pierwszy etap robót, który pochłonie 2,7 mln zł, a potrwa do końca sierpnia 2009. - W sprawie kolejnych etapów decyzje jeszcze nie zapadły - informuje Magdalena Szewczuk, rzecznik prasowy biłgorajskiego starostwa.
Prawdopodobnie całość projektu będzie kosztować podatników 10 milionów złotych.
Kwota może być jeszcze większa, bo po zerwaniu dachu okazało się, że popękane ściany nie utrzymają nowej konstrukcji pokrycia. Trzeba będzie dołożyć na ten cel ponad 100 tys. zł. - Nie wiadomo, ile będzie jeszcze dodatkowych wydatków - obawia się radny Aleksander Bełżek.
Czy tak duży gmach jest potrzebny urzędnikom, zwłaszcza że starostwo cały czas spłaca długi biłgorajskiego szpitala? - Na pewno przydałoby się coś większego, ale aż tak duży budynek jest zbędny. Poza tym, jest wiele pilniejszych potrzeb, na przykład fatalne drogi czy zadłużenie służby zdrowia - uważa Bełżek.
Starostwo twierdzi, że przenosiny do nowego budynku są konieczne. - Warunki pracy w obecnej siedzibie w Biłgoraju są złe. Tak samo należy określić warunki dla petentów - mówi Szewczuk. Budynek starostwa, oprócz tego, że jest ciasny, może okazać się również niebezpieczny.
Potwierdza to wykonana niedawno ekspertyza budowlana. Można tam przeczytać, iż "konstrukcja jest w stanie pełnego wytężenia, zarówno w nośności, jak i deformacji”, a drewniane elementy mogą być porażone korozją, ze względu na wiek budynku.