policjantowi Andrzejowi M. Prokuratura oskarżyła go o udostępnienie broni osobie nieuprawnionej,
za co grozi do 2 lat więzienia.
– Brat policjanta bawił się pod koniec marca w restauracji „Orzeł” w Zamościu. Ktoś mu rzekomo groził, więc wezwał Andrzeja M.
na pomoc – opowiada Robert Przybysz, zastępca zamojskiego prokuratora rejonowego.
Funkcjonariusz przyjechał z bronią myśliwską, zawiadomił kolegów z policji o zagrożeniu, wszedł do środka, przekazał broń bratu i wyszedł frontowymi drzwiami. Brat funkcjonariusza, który nie posiadał pozwolenia na broń, wziął dubeltówkę, wyszedł tylnymi drzwiami do samochodu Andrzeja M. i razem odjechali. Całe zdarzenie zostało sfilmowane kamerą przemysłową. Choć nikt nie użył broni, to bracia staną przed sądem: Andrzej M. za przekazanie broni, Dariusz M. za jej nielegalne posiadanie. Pierwszemu grozi do 2, drugiemu do 8 lat pozbawienia wolności.
Brat policjanta zapewnia, że zagrożenie było poważne, ale nikt nie wylegitymował bandziorów, którzy go straszyli. Wszelkie wątpliwości rozstrzygnie teraz sąd. Tymczasem szef zamojskiej policji zawiesił Andrzeja M. w czynnościach na dwa tygodnie. W tym czasie funkcjonariusz złamał nogę i do dziś przebywa na zwolnieniu lekarskim. – Po zakończeniu leczenia wróci do służby – mówi podinspektor Ryszard Trela, zastępca komendanta miejskiego policji w Zamościu. – Zdarzenie nie miało związku ze służbą policjanta i nie chodziło o broń służbową. Poczekajmy na rozstrzygniecie sądu – dodaje. (zsaw)