Mieszkańcy powiatu biłgorajskiego znajdują w firmie Black-Red-White pracę, ale także darmowy opał do swoich domów. Problem w tym, że ogrzewając się, zatruwają powietrze i przy okazji łamią prawo.
– Domowe systemy grzewcze po prostu nie są do tego przystosowane – tłumaczy Marek Konopka, kierownik Wydziału Ochrony środowiska w biłgorajskim starostwie. Powołuje się na rozporządzenie ministra gospodarki z 2002 r., które zabrania indywidualnego spalania takich odpadów. – Zbyt niska temperatura palenia i brak filtrów w domowych kominach powoduje, że dym z takich odpadów zawiera wiele toksyn. Są w nim także substancje silnie rakotwórczych, które mogą powodować m.in. uszkodzenia kodu genetycznego płodu, dlatego są szczególnie groźne dla kobiet w ciąży.
– Jest tajemnicą poliszynela, że chodzi głównie o odpady z fabryk mebli Black-Red-White w Chmielku – zdradza zastrzegający sobie anonimowość urzędnik biłgorajskiego starostwa. – Nasiąknięte chemikaliami płyty wiórowe „wyciekają” z fabryki do prywatnych domów, gdzie w sezonie grzewczym są wykorzystywane jako darmowy opał.
– Skoro zdarza się, że ludzie kradną nam meble, nie da się wykluczyć, że ktoś ukradnie także odpady – przyznaje Jan Dubel, specjalista ds. ochrony środowiska w Black-Red-White w Chmielku. Zapewnia jednak, że fabryka ma własną elektrociepłownię i specjalną spalarnię, w której wykorzystuje swoje odpady, utylizując je w odpowiednich warunkach. Ma też kontrahentów, którzy kupują materiały firmie już niepotrzebne. Co miesiąc około 500 ton skrawków z płyt wiórowych trafia np. do cementowni w Rejowcu, która wykorzystuje je do procesów technologicznych. – Osobom indywidualnym sprzedajemy wyłącznie odpady z drewna – zapewnia Dubel.