Z rocznika 2019 „wycisnęliśmy” około 7 tysięcy butelek – mówią Paweł i Ryszard Gronowscy, właściciele winnicy Lukus w Łukowej na Roztoczu.
- Od kiedy prowadzicie winnicę?
Paweł Gronowski: Zaczęliśmy w 2008 roku, od 100 krzewów. W ramach eksperymentu nasadziliśmy 8 odmian winorośli. Po 5 latach zbierania doświadczeń zdecydowaliśmy się na komercyjne nasadzenia. W 2015 roku zadebiutowaliśmy na rynku z naszym winem. Obiór był rewelacyjny, bo wszystko się sprzedało. Ten trend praktycznie utrzymuje się do dzisiaj. Obecnie, po ostatnich nasadzeniach, mamy prawie 2-hektarową winnicę.
- Jakie wina produkujecie?
Ryszard Gronowski: Wytwarzamy wina delikatne, białe i czerwone, wytrawne, półwytrawne, a nawet półsłodkie. W tym roku po raz pierwszy powstało wino różowe.
- Gdzie zdobywaliście winiarską wiedzę?
Paweł Gronowski: Pierwszą wiedzę czerpaliśmy z książek polskich autorów. Po pewnym czasie okazało się, że ta wiedza jest niewystarczająca, więc sięgnęliśmy po literaturę zachodnią. Kolejnym krokiem były studia podyplomowe z zakresu enologii (nauka o produkcji wina – red.) na Uniwersytecie Jagiellońskim. Byliśmy pierwszym rocznikiem. A potem to już tylko praktyka i dużo eksperymentów. Winiarz uczy się do końca życia. Nie można się zatrzymać.
Zobacz także: Festiwal wina w Zamościu
- Czy życie winiarzy jest trudne?
Ryszard Gronowski: To jest bardzo ciekawe życie, pełne niespodzianek. Robienie wina sprawia nam ogromną frajdę, tak samo jak eksperymentowanie. Za każdym razem cieszymy się tym, co powstaje. Wino jest konsekwencją naszej ciężkiej pracy w winnicy. Nie jest to łatwe zajęcie. Sezon zaczyna się już w lutym i wymaga ciągłej pracy.
- Jakie są wasze roczne możliwości jeśli chodzi o produkcję?
Paweł Gronowski: Z rocznika 2019 „wycisnęliśmy” około 7 tysięcy butelek. To nie jest nasze ostatnie słowo. Nie cała winnica nam owocuje. W przyszłym roku oczekujemy zbiorów z całego obsadzonego areału, czyli dwóch hektarów winorośli. Spodziewamy się, że w dobrym roku, przy tym areale, jesteśmy w stanie wypuścić na rynek około 10-12 tysięcy butelek. W kolejnych latach liczymy na dalsze nasadzenia, na dalsze zwiększanie skali, bo na popyt nie narzekamy.