Tablice z napisami po polsku i ukraińsku? Być może już wkrótce, jeśli tak postanowią mieszkańcy Hrebennego, Potok i Mostów Małych na Zamojszczyźnie.
Zgodnie z prawem (ustawa o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym z 6 stycznia br.), dodatkową, obcojęzyczną nazwę można wprowadzić na wniosek samorządu, jeżeli w gminie mieszka przynajmniej 20-procentowa mniejszość. Jednak według spisu ludności sprzed trzech lat, w całej gminie Lubycza Królewska jest zaledwie 2,3 proc. ludności niepolskiej, przede wszystkim ukraińskiej. Zatem kryterium procentowe odpada.
Ale - jak podkreśla przewodniczący Bożyk - jest jeszcze jedna ustawowa możliwość: dwujęzyczne tablice mogą stanąć także wtedy, gdy opowie się za nimi ponad połowa mieszkańców zainteresowanych miejscowości. A w gminie Lubycza Królewska są miejscowości, gdzie Ukraińców nie brakuje. W Hrebennem mieszka ponad 30 proc. Ukraińców. Są jeszcze Potoki i Mosty Małe. - W obu tych wioskach ludność ukraińska stanowi ponad 20 procent - mówi Piotr Krzych, sekretarz gminy. - I oni na pewno poprą pomysł z podwójnymi nazwami.
Ale czy równie chętnie odniosą się do niego Polacy? - Nie powinno być z tym problemu - uważa Jolanta Pawlicz, sołtys Mostów Małych. - U nas jest sporo małżeństw mieszanych, polsko-ukraińskich.
- A w naszej cerkwi modlą się i grekokatolicy, i katolicy. To i przystaną na te tablice - dodaje Sławomira Humenna z Hrebennego.
Działacze Związku Ukraińców w Polsce zapowiadają, że poproszą radnych z Lubyczy, by zorganizowali konsultacje z mieszkańcami tych trzech wiosek. - Jeżeli ponad 50 proc. zagłosuje za dodatkową nazwą na tablicy, Radzie Gminy nie pozostanie nic innego, jak poprosić rząd o zgodę na dopisanie nazwy wsi także w języku ukraińskim.