Właściciel masarni czuje się oszukany. Chodzi o wynajem jednego z nowo wybudowanych boksów obok Nowej Bramy Lubelskiej. Przedsiębiorca wygrał przetarg, ale nie może tam prowadzić działalności. Powód? Brak klimatyzacji.
Masarnia Zygmunta Sikory stanęła do przetargu na jeden z tzw. boksów wybudowanych przy Nowej Bramie Lubelskiej. Wygrała go.
– Chcieliśmy tam złożyć sklep mięsny – mówi Czajkowski. – Jednak po przetargu urzędnicy poinformowali nas, że nie można tam zamontować urządzeń klimatyzacyjnych. Dlaczego? Skierowano nas z tym pytaniem do konserwatorów zabytków.
Czego się dowiedzieli? Konserwatorzy poinformowali przedsiębiorcę, że wprawdzie istnieje możliwość montażu urządzeń ale powinny one spełniać wymogi. Jakie?
O to mieli pytać w firmie Pixel z Tomaszowa Lubelskiego. I dowiedzieli się, że nie można tak zminiaturyzować urządzeń, aby nie były widoczne na budynku. A taki był warunek.
Masarnia zrezygnował z boksu. Jednak przed przetargiem wpłaciła do Zakładu Gospodarki Lokalowej 4,9 tys. zł wadium. I domagała się ich zwrotu. Bez skutku.
– Zamiast tego dostaliśmy z ZGL pismo z informacją, że jeśli nie podpiszemy umowy, lokal znów zostanie wystawiony na przetarg – wspomina pan Piotr.
Tak się stało. Do boksu wprowadzony został inny najemca. – Tyle, że my mieliśmy płacić 50 zł za metr, a teraz "puszczono” lokal za 31 zł.! – dziwi się Czajkowski. – Wszystko zrobiono na chybcika, bez odpowiednich procedur. To nie w porządku.
Czajkowski, w imieniu swojej firmy opowiedział o wszystkim radnym na poniedziałkowej sesji RM. Dyskusja na ten temat zdominowała obrady.
Stanisław Koziej, prezes ZGL nie miał sobie nic do zarzucenia. – Zasady przetargów reguluje zarządzenie prezydenta – tłumaczył. – Wszystko było zgodnie z przepisami. Jeśli inwestor miał uwagi, powinien złożyć odwołanie do UM. Taki dokument nie wpłynął.
– Nikt przecież nie zezwoliłby na ustawienie szpecącej szafy z urządzeniami klimatyzacyjnymi na frontonie tego budynku – dodał Jan Radzik, dyrektor Wydziały Planowania Przestrzennego, Budownictwa i Ochrony Zabytków UM. – Inwestor nie szukał u nas innych rozwiązań.
Kto ma rację? To się okaże. – Sprawa prawdopodobnie znajdzie swój finał w sądzie – zapowiada Czajkowski.