![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Komisarz wyborczy wygasił mandat wójtowi Radecznicy po tym, jak został on skazany za seksaferę sprzed lat. Mieszkańcy rozpoczęli zbieranie podpisów pod listem do prezydenta o ułaskawienie samorządowca. Inni uznali, że nie należy włączać się w jego obronę.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
W lutym, po 10 latach od rozpoczęcia sprawy Sąd Okręgowy w Zamościu, uznał wójta winnym domagania się usług seksualnych od swojej podwładnej oraz innych kobiet ubiegających się o pracę. Do przestępstwa miało dojść, gdy Edward P. pełnił funkcję dyrektora szpitala psychiatrycznego w Radecznicy.
Mężczyzna został skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Ma też zapłacić 3750 zł grzywny. Oprócz tego sąd wydał w stosunku do niego zakaz pełnienia funkcji dyrektora szpitala w Radecznicy oraz zajmowania stanowisk kierowniczych przez dwa lata. Edward P., który nigdy nie przyznał się do zarzutów, zapowiedział, że odwoła się od wyroku.
Teresa Bodys, Komisarz Wyborczy w Zamościu, zdecydowała o wygaśnięciu mandatu wójta w związku ze skazaniem go za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego. Zarządzone będą nowe wybory, w których wójt nie będzie już mógł startować.
Decyzja komisarza nie spodobała się mieszkańcom Radecznicy, którzy zaczęli zbierać głosy pod petycją do prezydenta RP o ułaskawienie wójta, by mógł on dalej piastować swoje stanowisko.
– Głosy były zbierane, ale nie w Urzędzie Gminy w Radecznicy. Lista „chodziła” po ulicach i z domu do domu. Zaangażowani byli w to niektórzy radni, ale szybko wycofali się z tego pomysłu – mówi zastrzegając anonimowość jedna z mieszkanek Radecznicy. – Jedni chcieli bronić wójta, bo jest dobrym gospodarzem. Inni śmiali im się w oczy i pytali, jak można stawać w obronie kogoś, kto chciał seksu za pracę. Akcja z petycją do prezydenta nie wypaliła.