Kilkanaście drzew zostało ostatnio wyciętych w rejonie Rotundy Zamojskiej. Urzędnicy tłumaczą, że nie było innego wyjścia i zapowiadają już nasadzenia zastępcze.
Pod topór poszło dokładnie 15 sztuk, m.in. topole, jesiony i brzozy, które rosły w okolicach fosy, od strony drogi prowadzącej nad zalew. – To teren podmokły, a te gatunki akurat na taki niespecjalnie się nadają – mówi Jarosław Miechowiecki, dyrektor wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM Zamość.
Zapewnia jednak, że w ramach prowadzonego od kilku lat programu konserwatorskiego drzewa przy Rotundzie były regularnie kontrolowane i pielęgnowane. Z reguły do ich właściwego utrzymania wystarczało przycinanie gałęzi. Ale okazało się, że kilkanaście sztuk należy po prostu wyciąć, bo były już na tyle stare i słabe, że nie dałoby się ich uratować, tymczasem one stanowiły zagrożenie nie tylko dla ludzi, ale też znajdujących się przy Rotundzie mogił.
– Dlatego po uzyskaniu wszelkich zgód konserwatora zabytków zostały wycięte – mówi Miechowiecki. I dodaje, że mimo braku zaleceń do dokonania nasadzeń zastępczych w tym miejscu, miasto jednak nowe drzewa tam posadzi. Tyle że tym razem będą to wierzby białe, które mają sobie lepiej radzić na podmokłym terenie. – Planujemy to na wiosnę. W miejsce 15 wyciętych, pojawi się co najmniej 30 nowych – obiecuje dyrektor.
Z danych kierowanego przez niego wydziału wynika, że w rejonie Rotundy nadal rośnie ponad 500 drzew.