Poprzewracał przydrożne krzyże, zniszczył witraż i wymalował czerwoną farbą na kościele satanistyczne znaki, ale nie poniesie żadnych konsekwencji. Prokuratura uznała, że Michał S. w trakcie dewastacji miejsc kultu religijnego był niepoczytalny
Do zniszczeń idących w dziesiątki tysięcy złotych doszło w grudniu zeszłego roku. W kościele w Bełżcu nieznani sprawcy zbili witraż i wybili szybę w tablicy ogłoszeń. Później zrzucili z podestu dwa przydrożne krzyże i stłukli szybę w drewnianej kapliczce w Bełżcu II. W sąsiedniej miejscowości Chyże zrzucili z podestów cztery kolejne kamienne krzyże. Dwa dni później zniszczono drzwi i elewację kościoła p.w. Świętego Krzyża w Żurawcach.
– Czerwoną farbą wymalowano tam symbole satanistyczne – informowała nas mł. asp. Agnieszka Gromek, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Lubelskim. – Były to trójkąty z promieniami, czaszki z piszczelami i odwrócone krzyże. Do tego jakieś strzałki.
Proboszczowie parafii w Bełżcu i Żurawcach oszacowali zniszczenia na 50 tys. zł, a mieszkańcy okolicznych wsi nie mieli wątpliwości, że na ich terenie grasuje grupa satanistów.
– Podejrzewam, że to grupa niezbyt rozgarniętych młodych, silnych mężczyzn – mówiła nam jedna z mieszkanek Rudy Żurawieckiej. – To nikt z tutejszych. Przecież zdarzało się, że jak nasi wracali z dyskotek albo z piwa, to dla zabawy coś zniszczyli, poprzekręcali znaki drogowe. Ale nigdy żadnych satanistycznych napisów nie było. To jakaś grupa szaleje po naszej okolicy. Może nabrali się jakichś dopalaczy? Taka nienawiść do krzyża nie bierze się z niczego. Aż strach pomyśleć, jaki będzie następny ich krok.
Wkrótce okazało się jednak, że za dewastację odpowiada mieszkaniec gminy Lubyczy Królewskiej, 25-letni Michał S. – Postawiliśmy mu zarzut dotyczący znieważenia miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych – informuje Artur Kubik, p.o. prokuratora rejonowego Prokuratury Rejonowej w Hrubieszowie, która zajmowała się sprawą. – Oskarżony przyznał się do winy i złożył obszerne wyjaśnienia. Przyznał przy tym, że w przeszłości leczył się psychiatrycznie.
Śledczy powołali więc biegłego psychiatrę, a ten uznał, że Michał S. w momencie dokonywania czynów miał zniesioną poczytalność.
– Z tego powodu oraz dlatego, że mężczyzna nie jest niebezpieczny dla otoczenia oraz nie zachodzi obawa, że w przyszłości popełni podobny czyn, prokurator podjął decyzję o umorzeniu toczącego się postępowania. Osoba, która ma zniesioną poczytalność nie może odpowiadać karnie – tłumaczy Kubik.
Gdyby mężczyzna był zdrowy i stanął przed sądem groziłoby mu do dwóch lat pozbawienia wolności.