Nie do końca rozpoznane choroby w powiecie chełmskim spustoszyły uprawy pszenicy. Wielu rolników po żniwach znajdzie się w finansowych tarapatach. Tym bardziej że niewielu ubezpieczyło swoje plantacje. W przyszłym roku może być inaczej.
W tym roku zmienią zapewne zdanie. Wzorem krajów Unii Europejskiej, aby zachęcić rolników, by ubezpieczali swoje uprawy i hodowle, rząd zaoferował im niemal 50-
procentowe dotacje. – Dopiero zaczęliśmy spisywać umowy z rolnikami na nowych zasadach – mówi Adam Rychliczek, dyrektor PZU SA w Chełmie. – Zainteresowanie jest duże. Niemniej jednak osoby, do których adresowana jest ta oferta, powinny zdawać sobie sprawę, że na odszkodowania będą mogły liczyć dopiero za ewentualne szkody poniesione w przyszłym roku.
Dopłaty do składek w przypadku upraw zbożowych, kukurydzy, rzepaku i rzepiku ustawodawca ustalił na poziomie 40 proc. W przypadku ziemniaków i buraków cukrowych wynoszą one 35 proc. Do ubezpieczenia bydła, owiec, kóz i świń Skarb Państwa dopłaca 50 proc., a do koni 45 proc. Ministrowie finansów i rolnictwa podpisali już umowy z firmami ubezpieczeniowymi, które na tych zasadach mogą zawierać umowy z rolnikami. Wdrożenie systemu dotacji do ubezpieczeń spowoduje, że przestanie istnieć praktyka zapomóg i kredytów klęskowych.
– Trudno zbagatelizować rządową ofertę – mówi Urszula Bakaj. – Jeszcze się z mężem nad tym nie zastanawiali, ale przypuszczam, że jeśli takie zasady będą obowiązywać, ubezpieczymy przynajmniej rzepak.