Mieszkańcy zamojskiej ulicy Sochaniewicza mają już dość brodzenia po błocie i ogromnych jeziorach kałuż. Aby dojść do własnych domów muszą nakładać na buty reklamówki albo zmieniać je na gumiaki.
78-letni Ignacy Girguś mieszka w jednym z domów jednorodzinnych przy ul. Sochaniewicza. Zapewnia, że okoliczni mieszkańcy starają się o nową nawierzchnię drogi od lat. Wprawdzie jakiś czas temu wysypano tam "trochę” żwiru, ale to niczego nie załatwiło. W dziurach i wyrwach nadal zbiera się woda.
- Teraz śnieg stopniał i zamiast ulicy mamy rozlewisko błota - żali się pan Ignacy. - Nie da się przejść bez reklamówek nakładanych na buty. A w brudnych gumiakach głupio chodzić po mieście, do urzędów czy sklepów. Poza tym, jak po naszej ulicy przejedzie jakiś samochód, obryzguje nas błotem od stóp do głów. Nie ma gdzie uciec.
Sytuację pogarszają też ciężarówki, które jeżdżą ulicą Sochaniewicza. - Buduje się u nas wiele nowych domów - mówi pan Ignacy. - Ciężarówki wypakowane materiałami budowlanymi kursują pod naszymi oknami i jeszcze bardziej psują dziurawą drogę. Naprawdę tracimy już cierpliwość. Mieszkam tu od 1954 roku i od tego czasu nie mogę doczekać się asfaltu.
- Gdyby u nas mieszkał prezydent, czy jakiś ważny urzędnik, droga byłaby już dawno - złości się mieszkanka jednego z okolicznych domów. - Zwykli ludzie mogą o tym zapomnieć. Zresztą, urzędnicy myślą teraz tylko o remontowaniu Starówki.
Karol Garbula, rzecznik prezydenta Zamościa zapewnia, że o kłopotach mieszkańców ul. Sochaniewicza magistrat nie zapomniał. - Ta inwestycja ujęta jest w wieloletnim programie budowy dróg - zapewnia. - Według planu, nowa nawierzchnia powstanie tam w 2011 roku. Wybudowana zostanie też kanalizacja deszczowa. Mieszkańcy muszą uzbroić się w cierpliwość. Dodaje, że program budowy dróg został zatwierdzony przez przewodniczących osiedli.
- Poza tym, co roku miasto przeznacza aż 10 mln zł na drogowe inwestycje. Lecz wszystkiego od razu zrobić się nie da - kwituje Garbula.
(PELE)