To on gonił bolszewika w 1920 roku. Po 89 latach wrócił do ojczyzny. A teraz z Poznania do Warszawy przewiezie go zamojska firma Panas Transport.
Nieoficjalnie mówi się, że czołg to tylko preludium przed najważniejszym zleceniem tego roku – transportem wraku prezydenckiego tupolewa ze Smoleńska na rosyjskie lub białoruskie lotnisko, gdzie wrak zostanie załadowany do transportowego odrzutowca Rusłan, który przewiezie go do Polski.
– Nic na ten temat nie mogę mówić – ucina Przemysław Panas, właściciel firmy.
Jednak w Warszawie nieoficjalnie twierdzą, że to właśnie Panas Transport przewiezie tupolewa, bo zamojska firma ma duże doświadczenie w transporcie ładunków ponadgabarytowych. W marcu ubiegłego roku przewoziła rządowego Jaka 40. Trasa wiodła przez całą Warszawę, z Okęcia do Muzeum Wojska Polskiego.
Czołg FT-17 to dla zamojskiej firmy proste zlecenie. Znacznie trudniejsze było jego odnalezienie. Jest to egzemplarz, który prawdopodobnie po przechwyceniu przez Rosjan w czasie wojny 1920 r., trafił w 1923 r. do Afganistanu jako darowizna Rosji Sowieckiej dla tamtejszego emira.
Polska dyplomacja od dłuższego czasu zabiegała od odzyskanie historycznego pojazdu. Dopiero po nowojorskiej rozmowie prezydentów Bronisława Komorowskiego z Hamidem Karzajem, czołg mógł wrócić do kraju.
Jesienią ubiegłego roku trafił do polskiej bazy Bagram w Afganistanie, a stamtąd – drogą lotniczą – do Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu. Tam miał być wyremontowany, ale ostatecznie pieczę nad zabytkiem przejęło stołeczne Muzeum Wojska Polskiego.
– Czołg musi przejść renowację. Brakuje silnika, skrzynia biegów jest uszkodzona. Brak jest również około 20 proc. opancerzenia – mówi Mirosław Zientarzewski z Muzeum Wojska Polskiego. – Rozmawialiśmy już z Muzeum Broni Pancernej we Francji, w Saumur. Francuzi deklarują daleko idącą współpracę przy restauracji FT-17 – dodaje Zientarzewski. – Jest to dla nas cenny egzemplarz, bo to pierwszy czołg, jaki był na wyposażeniu naszej armii.
Pierwsza publiczna prezentacja jest planowana jeszcze w tym roku, podczas defilady 11 listopada. – Oczywiście, FT-17 przedefiluje na lawecie. O własnych siłach czołg pojedzie za 3 lata. Tyle zajmie renowacja – kończy Dawid Dziama, rzecznik prasowy Muzeum Wojska Polskiego.