Opóźnione są wszystkie kursy autobusów MZK. Na czas nie są w stanie dojechać do celu także autobusy PKS. Niektóre kursy już zostały odwołane. W Bortatyczach w rowie wylądował TIR. Kawałek dalej w kierunku Zamościa z drogi wypadł bus. Pod Biłgorajem drogę zablokował TIR.
Jeszcze gorzej było poza Zamościem. – Sytuacja jest po prostu tragiczna – kwituje Zbigniew Herc, dyżurny ruchu zamojskiego PKS.
Sam jechał dzisiaj rano do pracy w Zamościu prywatnym autem od strony Żółkiewki, więc wie, że na bocznych drogach śniegu zalega mnóstwo. – Już odwołaliśmy dwa kursy. Możliwe, że będzie ich więcej, jeżeli nie zaczną odśnieżać – zapowiada Herc.
– Po Zamościu spychacze zaczęły jeździć około godz. 6 rano. Dlatego główne trasy są przejezdne – relacjonował po godz. 8 jeden z zamojskich taksówkarzy.
Niełatwo było też pieszym. Dwie starsze panie, które podtrzymując się nawzajem wędrowały przez Stare Miasto były jednak wyrozumiałe.
– Przecież cały czas pada. Trudno się dziwić, ze śnieg zalega. Trzeba tylko uważać, żeby się nie pośliznąć – opowiadały nam zamościanki.
Śniegiem zasypany został cały Zamość. Gruby biały puch zalega np. na kawiarnianych ogródkach wokół Rynku Wielkiego.
Zablokowana została rano trasa wojewódzka Lublin–Przemyśl. Wszystko przez tira, który w miejscowości Zagrody w gminie Goraj wpadł w poślizg i zablokował w poprzek drogę.
Nikomu nic się nie stało. Policja zorganizowała objazdy przez Turobin i Janów Lubelski.
Również dzisiaj na trasie Radecznica–Mokrelipie (pow. zamojski) autobus potrącił na zakręcie kobietę. Piesza została odwieziona do szpitala na obserwację.
- Jest naprawdę gorąco - mówił nam tuż przed godziną 10 starszy kpt. Andrzej Szozda z zamojskiej Straży Pożarnej. - Do tej pory odebralismy już około 20 wezwań do zdarzeń. Chodzi głównie o usuwanie powalonych i połamanych przez śnieg drzew.
Tak było nie tylko w Zamościu, ale właściwie na terenie całego powiatu zamojskiego, m.in. w Skierbieszowie, Potoczku, Krasnobrodzie.
- Na szczęście nie mamy sygnałów o większych stratach - mówi strażak. - W kilku przypadkach konary spadły na drzewa, ale zakończyło się tylko na lekkich wgnieceniach i porysowaniach karoserii.
– W tej chwili naprawdę nie jest już źle, bo wszystko zaczyna płynąć – mówi Anna Muszyńska, dyrektor Zarządu Dróg Grodzkich w Zamościu.
Tuż po godzinie 6 rano spółka skierowała na zamojskie ulice jedną tzw. solarkę z pługiem. Urządzenie miało oczyścić główne ulice. – Poza tym odśnieżona została płyrta Rynku Wielkiego. Teraz czyścimy dojścia do przejść dla pieszych w obrębie Strówki – dodaje Muszyńska.
Uważa, że to na razie powinno wystarczyć. – Monitorujemy sytuację. W zależności od warunków pogodowych będziemy ewentualnie podejmować decyzje o użyciu większej ilości sprzętu – obiecuje dyrektor ZDG.