Rozmowa z Marcinem Zamoyskim, kandydatem na prezydenta Zamościa
- Jakieś 10 tys. zł brutto.
• To więcej niż poprzedni prezydent Zamościa. Cztery lata temu zapowiadał Pan obniżenie uposażenia o jedną trzecią...
- I tak było. Ale po półtora roku czy prawie dwóch latach moich rządów radni uznali, że miasto odzyskało płynność finansową i podniosła mi pensję.
• Wcześniej z finansami było kiepsko?
- Sytuacja była trudna. Pod koniec 2002 r. Zamość był zadłużony na blisko 49 mln zł. Spółdzielnie mieszkaniowe nie otrzymywały na czas dopłat do mieszkań, Miejski Zakład Komunikacji miał ponad 2 mln zł strat, zadłużenie "starego” szpitala wynosiło około 20 mln zł, groziła mu plajta.
• Jak udało się wyjść z tarapatów?
- Nie jestem cudotwórcą. Podjąłem jednak próby bilansowania budżetu. Opracowano programy naprawcze dla MZK i szpitala. Pierwsza spółka zamknęła zeszły rok bez strat, a szpital uratowaliśmy, przekształcając go w spółkę miejską. Teraz, jako Zamojski Szpital Niepubliczny, działa bez zarzutu, płaci podatek od dochodu i - co najważniejsze - ponad 300 osób ma pracę.
• Gdzie jeszcze szukał Pan oszczędności?
- Zatrudniłem jednego zastępcę, a nie dwóch, jak to było wcześniej. O 30 osób zmniejszyliśmy zatrudnienie w Ratuszu, a włączając krytą pływalnię w struktury Ośrodka Sportu i Rekreacji zredukowaliśmy zatrudnienie o 20 etatów.
• Co to dało?
- Mamy płynność finansową i nadwyżkę, która pozwala nam ubiegać się o fundusze unijne. Przypomnę, że już w 2003 r., a więc na rok przed akcesją, wydaliśmy ok. 1 mln zł na projekty związane z rewitalizacją Starego Miasta. To zaprocentowało. Trwa kompleksowa przebudowa płyty Rynku Wielkiego i przyległych uliczek, starówka odzyskuje dawny blask.
• Ale w międzyczasie kupił Pan dla magistratu dwa nowe samochody za 200 tys. zł, w tym skodę super z podgrzewanymi lusterkami. Po co?
- To bardzo bezpieczny samochód. Poprzedni miał ponad 220 tys. kilometrów przebiegu i cały czas się psuł. Na pewno nie kupiłbym do urzędu mercedesa, bo to byłby zbytek. Forda busa kupiliśmy w miejsce dużego mikrobusu, który nie był należycie wykorzystywany.
• Żeby spłacić dług "starego” szpitala miasto wyemitowało obligacje. Krawcowym z "Delii” nie udało się jakoś pomóc?
- Umarzaliśmy podatki od nieruchomości, przesuwaliśmy terminy płatności. Inne zakłady na tym skorzystały, "Delii” się nie udało. Ma zresztą wobec nas 800 tys. zł długu. Myślę, że nie sprawdziło się kierownictwo.
• Zostanie Pan przy jednym zastępcy?
- To będzie zależało od zadań, które będziemy chcieli zrealizować. Może się okazać, że spadnie na nas więcej obowiązków.
• Obiecuje Pan m.in. budowę regionalnego centrum kulturalno-gospodarczego...
- Trzeba wykorzystać transgraniczne położenie Zamościa. To mogą być wrota Europy. Z wykorzystaniem Linii Hutniczo-Szerokotorowej można tu stworzyć terminal, czyli stację przeładunkową. To zostało ujęte w planie zagospodarowania przestrzennego. W ładny zespół staromiejski trzeba tchnąć życie gospodarcze. Należy też pomyśleć o teleinformatyce, a więc internecie szerokopasmowym. Nie zapominamy o turystyce, która jest ważną gałęzią gospodarczą miasta.
• Jak przyciągnąć inwestorów?
- Od 2004 r. przeznaczaliśmy w budżecie co roku po 500 tys. zł na wykup terenów pod przyszłe inwestycje. Mamy 20 ha przy obwodnicy i 50 ha przy ul. Szczebrzeskiej. Nie trzeba już kupować czy dzierżawić działki od 20 właścicieli, ale od jednego - Urzędu Miasta.
• Za Pana kadencji powstał "Carrefour”, "Lidl”, dwa "Plusy” i "Stokrotka”. Jest Pan za budowaniem kolejnych supermarketów i sklepów wielkopowierzchniowych.
- Decyzje lokalizacyjne podjęto wcześniej. Nikt się nie obroni przed supermarketami, ale powinny powstawać na obrzeżach miasta. Trzeba zauważyć, że zaopatrują się tam ludzie o niższych dochodach nie tylko z Zamościa, ale całego regionu. Przyjeżdżają na zakupy, a przy okazji zaglądają na starówkę, wstępują do restauracji czy zoo. Poza tym duże sieci mobilizują naszych przedsiębiorców, np. PSS "Społem”.
• Jak zamierza Pan zatrzymać młodych ludzi?
- Ja się nie boję, że ktoś wyjeżdża z Zamościa. Ważne, by wrócił i znalazł tu pracę. Na 39 wniosków o kredyt na rozkręcenie działalności gospodarczej, rozpatrzonych przez Powiatowy Urząd Pracy, 31 złożyły osoby, które wróciły z zagranicy. Od zeszłego roku działa Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa, w której za darmo kształci się młodzież. O absolwentów upomną się inwestorzy. Jest szansa, by za 10-15 lat powstał tu uniwersytet, ale co roku trzeba przeznaczać 2 mln zł na rozwój infrastruktury. Trzeba wybudować mieszkania dla kadry, bibliotekę, kampus.
• W jakim stanie zostawia Pan miasto?
- W ciągu czterech lat budżet zwiększył się o prawie 50 mln zł.