Mogą być tradycyjne albo cyfrowe. Ułożone w albumie albo zgrane
na płytę.
Marlena Bembenek z Zamościa zaplanowała swój ślub na sierpień. Była przekonana, że to wystarczająco odległy termin, by nie spieszyć się z rezerwacją fotografa na tę uroczystość. I przeżyła rozczarowanie. - Odwiedziłam kilka zakładów fotograficznych i wszędzie odsyłano mnie z kwitkiem. Mieli już zrobione rezerwacje - opowiada przyszła panna młoda. - Naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że w Zamościu jest taki deficyt fotografów.
Ślubny sezon zaczyna się w okolicach Wielkanocy i trwa do końca lata. Wyjątkiem jest tylko maj. - Bo to miesiąc typowo komunijny - zaznacza Piotr Bełz z zamojskiego Art Studio. Dodaje, że chodzi również o przesądy. - Młodzi wierzą, że szczęście w małżeństwie gwarantuje ślub zawarty w miesiącu, który ma w nazwie literę r - mówi fotograf.
Odstępstwem od reguły będzie w tym roku sobota, 7 lipca. Nowożeńcy mają nadzieję, że sakramentalne "tak” wypowiedziane z datą zawierającą dwie siódemki również zagwarantuje im szczęśliwy związek.
Łatwiej znaleźć fotografa zimą. Wtedy po prostu ślubów zawiera się znacznie mniej. Ma to związek również z utrwalaniem tego wyjątkowego wydarzenia. Hitem ostatnich lat są bowiem sesje fotograficzne w plenerze. - Wiadomo, że przyjemniej je robić kiedy za oknem jest zielono i ciepło - wyjaśnia Bełz.
Zarówno za zdjęcia w studiu, jak i plenerowe trzeba sporo zapłacić. Cena ujęcia waha się od 20 do 80 zł. - Zazwyczaj robimy ok. 25 ujęć, ale jeśli klient sobie tego zażyczy, może ich być równie dobrze sto - zapewnia Bełz. Wcześniej należy wpłacić zaliczkę. - To kwestia negocjacji, ale ja zwyczajowo biorę 200 zł - zdradza Liliana Keller ze studia "Fotografika” w Zamościu. A co, jeśli młodzi się rozmyślą albo chcą zmienić termin? Wraz z rezerwacją terminu przepadają pieniądze.