17-latek szedł sobie spokojnie w dół ulicy Zamoyskiego w Zamościu. Nagle, z piskiem opon zatrzymał się przy nim peugeot 306. Wyskoczyło z niego dwóch młodych mężczyzn. Przechodnie usłyszeli przeraźliwy krzyk: „Stać, policja!” I zobaczyli, jak jeden z mężczyzn wymierzył w nastolatka z pistoletu, po czym przewrócił go na ziemię.
Chwilę później chłopak był już przeszukany, zakuty w kajdanki, a potem wepchnięty na tylne siedzenie auta, które odjechało w siną dal. Świadkowie zbaranieli. Ktoś zadzwonił po policję. Dzięki numerom rejestracyjnym samochodu, funkcjonariusze namierzyli jego pasażerów. Przy okazji wyszło na jaw, że to był tylko żart. Dość głupi.
W ten sposób zabawiali się przedwczoraj dwaj bracia w wieku 17 i 19 lat oraz ich 22-letni kolega. To oni podzielili role między siebie. Na pomysł ze sfingowanym porwaniem wpadli, bo nudzili się po lekcjach. Najstarszy wziął samochód ojca i ruszyli na przejażdżkę po mieście. Po zatrzymaniu, tłumaczyli policji, że po prostu chcieli „wkręcić” przechodniów w jakąś zabawną scenkę.
Wykorzystali atrapę pistoletu i atrapę kajdanek. Podzielili się rolami i zrealizowali przedstawienie. Reżyserem był podobno najmłodszy. Bawili się świetnie, dopóki nie namierzyła ich prawdziwa policja.
– Grozi im teraz areszt, ograniczenie wolności albo grzywna do 1500 zł – informuje zupełnie
na poważnie kom. Joanna Kopeć, rzecznik zamojskiej policji.