– To był duży wilczur – mówi Wojciech Pokrywka, weterynarz z Mircza, który szczepił psy w Szychowicach. – Właściciel go przytrzymywał. W pewnym momencie raptownie się obrócił i nadział ręką na igłę strzykawki. Doszło do niewielkiego skaleczenia.
Pokrywka zapewnia, że była to igła jednorazowego użycia. Poszkodowany zgłosił się jednak do lekarza, a ten postanowił podać mu pierwszą dawkę szczepionki. Poszkodowany nie chciał rozmawiać z dziennikarzem. Podobno czuje się bardzo dobrze. (lew)