Zamojskie śmietniki aż puchną od plastikowych butelek. Jeden z radnych miejskich postanowił coś z tym zrobić.
- Zrobiło się ciepło i pojemniki zaraz się zapełniły plastikowymi butelkami - tłumaczył na ostatniej sesji Wiesław Nowakowski, zamojski radny miejski. - Dlaczego? Bo ludzie nie mają nawyku ich zgniatania. Musimy coś z tym zrobić. Mam pomysł, aby na rachunkach za czynsz zamieścić informacje o takiej potrzebie. To pozwoli zaoszczędzić np. paliwo potrzebne do wielokrotnego wywożenia odpadów.
Sprawdziliśmy. Wypchane butelkami śmietniki to rzeczywiście na zamojskich osiedlach plaga.
- Na mojej ulicy często odpady wysypują się z pojemników. Ludzie stawiają wypełnione siatki wokół, gdy już nie ma miejsca. Pojemniki szybko wypełniają się przez 5-litrowe butelki po wodzie. Nikt ich nie zgniata - mówi mieszkaniec os. Promyk. - Na Zakolu był kłopot z przepełnieniem, ale ostatnio postawili drugi śmietnik na plastiki. I to rozwiązało problem - podpowiada Mirosław Gil, mieszkaniec osiedla im. Zamoyskiego.
Jednak nawet, gdyby pojemników na śmieci było znacznie więcej, to to nie powstrzyma rosnących rachunków za wywóz odpadów. Bo im więcej śmieci, tym więcej za ich transport trzeba płacić. - Ludzie rzeczywiście tych plastików nie zgniatają. Niektórzy tylko odkręcą korek i myślą, że już po sprawie - przyznaje Lech Głowienka z ulicy Wspólnej. - Ale u nas akurat przepełnienia nie ma. Śmierciarki kursują często i wywożą to na bieżąco.
- A opłaty za transport rosną, co wiąże się, oczywiście, z częstotliwością świadczonych usług - kwituje Franciszek Josik, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Zamościu. Przyznaje, że na skalę problemu wpływ mają rzeczywiście głównie odpady plastikowe, bo zajmują najwięcej miejsca. - Gdyby zamościanie zaczęli je zgniatać, byłoby taniej - mówi.
Czy wykorzysta więc pomysł radnego Nowakowskiego? Raczej nie. Josik ma własny.
- Ze specjalnym apelem w tej sprawie występowałem już w zeszłym roku w naszej zamojskiej, lokalnej telewizji. I znowu go powtórzę - zapowiada prezes.