Nie żyje zamojski przedsiębiorca, który prowadził market w sąsiedztwie placu Stefanidesa w Zamościu. Pisaliśmy o nim w zeszłym miesiącu, bo rozdawał towar z powodu likwidacji sklepu.
- Poszedłem w poniedziałek przed południem po zakupy. Widziałem policjantów wychodzących z marketu. W drzwiach stała pracownica, powiedziała, że dziś sklep nieczynny. Z wyrazu jej twarzy wywnioskowałem, że coś się musiało stać, ale nie chciała mówić. Na drzwiach widziałem kartkę informującą o remanencie – mówi jeden z mieszkańców Zamościa o sytuacji, jaką zastał w Enta przyjazny Market.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, w poniedziałek rano ciało właściciela marketu znalazła jedna z pracownic. Przyczyna śmierci przedsiębiorcy nie jest znana. Na razie policja jedynie wyklucza udział osób trzecich.
W lutym pisaliśmy o Enta przyjazny Market, bo jego właściciel ogłosił zamknięcie sklepu, który działał w sąsiedztwie placu Stefanidesa. – Z epidemią daliśmy radę, z brakiem szacunku i nieudolnościami nie jesteśmy w stanie walczyć – mówił, oskarżając miasto, że to remont placu odciął go od klientów i uniemożliwił działalność. Urzędnicy tłumaczyli, że utrudnienia są uciążliwe dla wszystkich, ale to konieczność, by inwestycja mogła być zrealizowana.
Handlowiec był zamościaninem z wyboru, dwa lata temu wrócił do Polski ze Stanów Zjednoczonych, gdzie był z przerwami od lat 90. ubiegłego roku. Wspominał, że po przyjeździe zakochał się w Zamościu, że czuje się na Starym Mieście, jakby tu mieszkał od wieków.