Powalone pnie, porozrzucane gałęzie i liście - Rynek Wodny w Zamościu wyglądał wczoraj po południu jak po przejściu nawałnicy.
- Te drzewa zagrażały zdrowiu, życiu i mieniu osób przebywających na Rynku Wodnym - tłumaczy Elżbieta Cis, inspektor ds. ochrony środowiska w Urzędzie Miasta Zamość. - Zaplanowaliśmy tę wycinkę po tym, jak na początku sierpnia jedna z gałęzi spadając uszkodziła latarnię i zniszczyła ławkę. Trzeba było zapobiec kolejnym ewentualnym tego rodzaju zdarzeniom.
Ponieważ drzewa były zabytkowe, miejscy urzędnicy przed czwartkową akcją pozwolenie na ich wycinkę uzyskali w zamojskiej delegaturze WUOZ. Pod topór poszło pięć kasztanowców. - Wszystkie były chore. W każdej chwili mogło dojść do tragedii - zapewnia Andrzej Łyś z firmy "Agro - Zieleń”, która na zlecenie miasta zajęła się drzewami. - Kora wyglądała jeszcze na zdrową, ale w środku wszystko było spróchniałe.
W połowie września ma być wiadomo, co będzie się dalej działo z Rynkiem Wodnym. Do Wydziału Gospodarki Mieszkaniowej, Ochrony Środowiska i Infrastruktury Komunalnej wpłynęły oferty na zagospodarowanie tego terenu. W planach jest m.in. postawienie tam fontanny. (maz)