– Część ryczałtu oddałem na rzecz jednej ze szkół – mówi Paweł Kościołko, przewodniczący tyszowieckiej rady. – Musiałem iść do dentysty – mówi radny Andrzej Wiśniewski. – Dziennik opisał sprawę tendencyjnie. Dlaczego mam nie brać diety?
Przypomnijmy. Po tym, jak burmistrz Tyszowiec
nie otrzymał absolutorium z wykonania budżetu, 15 radnych miało na początku czerwca zdecydować, czy konieczne będzie przeprowadzenie referendum w sprawie jego odwołania. Ale przed podjęciem tej ważnej uchwały zapodziało się ośmioro radnych, z przewodniczącym na czele. Wszyscy głosowali wcześniej przeciwko udzieleniu absolutorium gospodarzowi miasta i gminy. Szczepan Jurkiewicz, zastępca przewodniczącego RM, zapewniał, że wobec uciekinierów zostaną wyciągnięte konsekwencje. W grę wchodziło obcięcie diet, ale do tego nie doszło. – Radni zrozumieli swój błąd – zapewnia Szczepan Jurkiewicz. – Teraz wyborcy uznają, czy należy im się zaufanie.
Po przerwanej sesji radni spotkali się jeszcze dwa razy. Sprawa odwołania burmistrza jednak ucichła. – Od początku było wiadomo, że tak się stanie – mówi Ryszard Bartosz. – Po co mają mnie odwoływać przed wyborami? Grupa radnych chciała mnie skompromitować w oczach wyborców. Teraz nie wiedzą, jak z tego wybrnąć. (bn)