Miał być lek na koronawirusa, a jest problem dla SPSK 4 w Lublinie, który być może będzie musiał zwracać 4 mln zł otrzymane z Agencji Badań Medycznych. Autor badań prof. Konrad Rejdak zaprzecza, że pieniądze trzeba będzie zwracać i jednocześnie przekonuje, że testy przebiegły zgodnie z zaakceptowanym harmonogramem, a raport zostanie przedstawiony w ciągu miesiąca.
Amantadyna to lek stosowany standardowo m.in. w leczeniu objawów choroby Parkinsona. O tym, że może pomagać także chorym na Covid-19 przekonywał od dłuższego czasu prof. Konrad Rejdak, kierownik Kliniki Neurologii SPSK 4 w Lublinie. – Jeszcze na początku epidemii zacząłem obserwować u swoich pacjentów przyjmujących lek zgodnie ze wskazaniami neurologicznymi, u których potwierdzono zakażenie koronawirusem, bardzo łagodny przebieg Covid-19 albo wręcz brak objawów – mówił dwa lata temu w rozmowie z Dziennikiem.
Początkowo Agencja Badań Medycznych nie chciała sfinansować badań. To się zmieniło na początku 2021 roku. – Powinniśmy dostarczyć Polakom obiektywnej wiedzy, w celu zakończenia dyskusji na temat słuszności stosowania amantadyny w przebiegu Covid-19 w oparciu o twarde dowody naukowe – argumentował prezes ABM Radosław Sierpiński.
Oprócz ośrodka lubelskiego amantadynę badało także Górnośląskie Centrum Medyczne Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Prowadzący tam badania prof. Adam Barczyk w lutym tego roku stwierdził jednak, że w leczeniu pacjentów we wczesnej fazie z umiarkowanym bądź ciężkim covidem nie widać różnic między stosowaniem placebo i amantadyny.
Ale prof. Konrad Rejdak przekonywał, że u nas jest inaczej. – Nasze badanie diametralnie różni się od tego prowadzonego na Śląsku. Do naszego zostali włączeni zupełnie inni chorzy: zakażeni SARS-CoV-2 i obarczeni czynnikami ryzyka ciężkiego przebiegu choroby ze względu na wiek i choroby współistniejące, ale na bardzo wczesnym etapie – mówił w tym samym czasie Rejdak.
Teraz okazuje się jednak, że skuteczności amantadyny w leczeniu koronowirusa nie udało się dowieść.
– Nie było żadnego efektu odróżniającego sposób leczenia od placebo – stwierdza wprost Adam Niedzielski w rozmowie z TOK FM. Minister zdrowia swoją opinię wyraził po przedstawieniu Agencji Badań Medycznych przez prof. Rejdaka częściowych wyników badań.
Co gorsza efekt może być taki, że pieniądze, które otrzymał na badania SPSK 4 w Lublinie, trzeba będzie zwrócić. A jak stwierdził rzecznik Ministerstwa Zdrowia chodzi o ponad 4 miliony złotych.
– Badanie zostało przeprowadzone zgodnie z protokołem, rekrutacja została zakończona w porozumieniu z Agencją Badań Medycznych w lutym bieżącego roku – mówi w rozmowie z Dziennikiem prof. Konrad Rejdak.
Jak dodaje, do niedawna trwała obserwacja chorych, po to aby ukończyć całość procedur. Profesor podkreśla, że badanie odbywało się na małej grupie pacjentów, bo około 120.
– Z tego powodu posiada wymiar naukowy, ale będzie stanowić podstawy do rekomendacji terapeutycznych, bo do tego konieczne byłyby badania na dużych grupach pacjentów liczących ponad 1000 pacjentów – dodaje.
Prof. Konrad Rejdak jednocześnie przekonuje, że nie będzie podstaw do zwracania pieniędzy. – Bo badanie wykonaliśmy zgodnie z protokołem a wyniki analiz zostaną przekazane w terminie, czyli do 10 grudnia – deklaruje. I dodaje, że to będzie oficjalnym etapem zakończenia badania klinicznego.