Niedofinansowanie, rosnące koszty i zadłużenie w NFZ, a także brak kadr i zła organizacja pracy – to bariery, które hamują rozwój polskich szpitali, a wraz z nimi również systemu opieki zdrowotnej
Polskie szpitale są w różnej kondycji finansowej. Mamy placówki, które osiągają dobry wynik finansowy i nie mają kłopotów kadrowych, ale mamy też placówki, które mają duże problemy. Tych drugich jest oczywiście więcej z uwagi na to, że to są przede wszystkim szpitale działające na pierwszym i drugim poziomie zabezpieczenia w sieci szpitali. Mają one dosyć słabe możliwości finansowe z uwagi na to, że ich budżety są niewielkie – mówi prezes Polskiej Federacji Szpitali, członek Pracodawców RP.
Trudną sytuację szpitali skupionych w ramach sieci potwierdza raport NIK.
Spośród 29 badanych w 2018 roku placówek większość (23) odnotowała ujemny wynik finansowy, a ich koszty przekraczały przychody. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że zadłużenie wszystkich samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej we wrześniu 2019 roku wynosiło 14,3 mld zł, podczas gdy rok wcześniej – 12,6 mld.
Z apelem do resortu zdrowia o natychmiastowe działanie wystąpiła także Polska Unia Szpitali Klinicznych. W ubiegłym roku przeanalizowano sytuację w 32 placówkach klinicznych i okazało się, że ich skumulowany wynik finansowy netto był o 26,2 mln zł niższy niż w 119 szpitalach powiatowych, a zobowiązania krótkoterminowe o 1,1 mld zł wyższe.
Odpowiedzią na te problemy mają być rosnące nakłady na służbę zdrowia. Zgodnie z ustawą przyjętą w 2018 roku w 2024 roku mają one sięgnąć 6 proc. PKB.
– Nasze oczekiwania są bardzo wysokie w stosunku do tego, ile jako społeczeństwo przeznaczamy na ochronę zdrowia. Zatem mamy dwa wyjścia: albo zweryfikować te oczekiwania i znacznie je obniżyć, co uważam za niemożliwe, albo też podjąć walkę na wszystkich frontach, aby polskie szpitalnictwo miało się dużo lepiej. Tych działań jest bardzo wiele, począwszy od znacznej poprawy finansowania. Mówimy o pieniądzach rzędu 100 mld zł, które pozwoliłyby naszym szpitalom dzisiaj dokonać skoku w tę przestrzeń, której oczekuje społeczeństwo – mówi Jarosław Fedorowski.
Zadłużenie szpitali powiatowych wynika m.in. z rosnących kosztów kadrowych. Według szacunków Związku Powiatów Polskich szpitale na wynagrodzenia w 2018 roku wydały 83 proc. swoich przychodów, a w 2019 roku ten odsetek mógł sięgnąć 90 proc.
– Bardzo dużo pieniędzy wydajemy na kadry. Z jednej strony mamy niedobory, ale z drugiej – także duże problemy z organizacją pracy i optymalnym wykorzystaniem czasu personelu. Lekarze wykonują czynności, które może wykonać pielęgniarka, a pielęgniarki wykonują czynności, które może wykonać asystent medyczny. W sferze organizacyjnej jest sporo do zrobienia – mówi prezes Polskiej Federacji Szpitali.
Inny obszar oszczędności, który jednak wymaga na początku sporych nakładów, to transformacja cyfrowa szpitali. Prezes ocenia, że elektroniczną dokumentację prowadzi około 60 proc. placówek. Dobrze zinformatyzowane są obszary administracyjne, takie jak księgowość czy gospodarka zasobami szpitala, ale problem jest z dokumentacją medyczną.
– Kolejny obszar wyzwań jest związany z kosztami obsługi działalności szpitala, np. utylizacji śmieci, serwisowania aparatury medycznej czy utrzymywania czystości – wymienia Jarosław Fedorowski.
– Kolejną sprawą jest współpraca szpitali i medycyny ambulatoryjnej. Szpitale nie zajmują się tylko hospitalizacją, bo wiele z nich prowadzi ambulatoryjną opiekę specjalistyczną, POZ. Tutaj widziałbym pewną szansę w konsolidacji i tworzeniu konsorcjów opieki koordynowanej – postuluje prezes Polskiej Federacji Szpitali.