Średnio o pół dnia skrócił się czas pobytu małych pacjentów w szpitalu, a liczba hospitalizacji na oddziałach dziecięcych spadła o kilka tysięcy – pochwalił się Narodowy Fundusz Zdrowia. Do niedawna szybsze wypisywanie pacjentów było dla szpitali po prostu nieopłacalne.
Rok temu NFZ zniósł niższą wycenę dla hospitalizacji trwających poniżej trzech dni. Wcześniej praktyka często był taka, że dziecko musiało zostać w szpitalu dłużej niż jeden dzień, bo inaczej byłoby to dla lecznicy finansowo niekorzystne.
– To, że dziecko musiało leżeć w szpitalu co najmniej trzy dni, żeby placówka dostała pieniądze z NFZ, było wyjątkowo niepotrzebne. Mam razem ze swoimi synami kilka takich pobytów w szpitalu. Za każdym razem lekarze tłumaczyli, dlaczego musimy jeszcze zostać, mimo że wszystko było już w porządku – mówi pani Agnieszka z Lublina, mama chłopców w wieku 10 i 13 lat. – Rozumiem, że dla nich było to konieczne, ale dla rodziców wymieniających się przy łóżku i dla samego dziecka to był dramat. Dlatego bardzo przyjemnie zdziwiłam się ostatnim razem. Przyszliśmy na badania i już przy przyjęciu pielęgniarka powiedziała nam, że dzień później będzie wypis, bo nie ma już tych bzdurnych przepisów – dodaje nasza czytelniczka.
– Niejednokrotnie byliśmy w takiej sytuacji, że rodzice chcieli, żeby wypisać dziecko do domu, a my byliśmy zmuszeni do zostawienia go na co najmniej kolejną dobę ze względu na niekorzystne dla nas rozliczenie. Często jest tak, że po pobraniu wyników badań wiele się wyjaśnia i dziecko może być wypisane do domu wcześniej – przyznaje Janusz Hordejuk, dyrektor SPZOZ w Parczewie.
– Szpitale skróciły zbędne pobyty dzieci w szpitalach, bo NFZ przestał zaniżać koszt pobytu jednodniowego. Szpitale przestały więc przetrzymywać pacjentów co najmniej trzy dni, żeby nie być w plecy i zbilansować pobyt – komentuje Jakub Kosikowski, lekarz z Lublina, były przewodniczący Porozumienia Rezydentów i dodaje: – Wcześniej realizacja pobytu jednodniowego była nieopłacalna, dla szpitali oznaczałoby to straty, a przecież muszą mieć pieniądze m.in. na wynagrodzenia dla pracowników czy rachunki.
Zdaniem dyrektora szpitala w Parczewie, na zmianie wprowadzonej przez NFZ skorzystają i dzieci, i rodzice. – Wiadomo, że dziecko znacznie lepiej czuje się w środowisku domowym niż szpitalnym, więc jeśli jest taka możliwość, można je wypisać do domu wcześniej – tłumaczy Hordejuk.
Rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie zapewnia, że placówka prowadziła jednodniowe pobyty na oddziałach jeszcze przed zmianą wyceny. – Nigdy nie przedłużaliśmy ich z powodu rozliczeń z NFZ. Obsługujemy zbyt dużą liczbę pacjentów z terenu województwa lubelskiego i innych województw, abyśmy blokowali miejsce poprzez sztucznie przedłużane pobyty – zapewnia Agnieszka Osińska, rzeczniczka szpitala dziecięcego.
320 lat krócej
Liczba hospitalizacji spadła z 208 tys. w 2017 r. do 204 tys. w 2018. Udział hospitalizacji jednodniowych wzrósł z 16 do 25 proc. Średnio o pół dnia krócej i 15 proc. mniej osobodni daje 320 lat łącznego czasu hospitalizacji w oddziałach dziecięcych mniej i to w zaledwie sześć miesięcy. Wyliczenia odnoszą się do półrocza lipiec-grudzień 2017 r. do lipiec-grudzień 2018 r. i dotyczą leczenia zachowawczego dzieci.