– Leków nadal brakuje – alarmują pacjenci i farmaceuci, mimo że resort zdrowia przekonuje o coraz mniejszych problemach na rynku. Krytykowana jest bezpłatna infolinia, która zamiast pomagać może wprowadzać w błąd.
W związku z trwającym kryzysem lekowym, o którym pisaliśmy już kilkakrotnie, w aptekach brakuje preparatów m.in. dla pacjentów z niedoczynnością tarczycy, kardiologicznych czy diabetyków. Tymczasem resort zdrowia uspokaja.
– Leki, których do tej pory brakowało, docierają do coraz większej liczby hurtowni i aptek. Tak jest w przypadku produktu leczniczego Euthyrox. Tylko do 11 lipca sprzedaż leku do hurtowni wyniosła 331 tys. opakowań, gdy przez cały lipiec ubiegłego roku było to 725 tys. – informuje Sylwia Wądrzyk, dyrektor Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia i dodaje, że podobnie jest w przypadku Metformini hydrochloridum – substancji stosowanej w leczeniu cukrzycy. – Do 11 lipca w hurtowniach znalazło się 310 tys. opakowań, a w lipcu ubiegłego roku było to w skali miesiąca 517 tys. opakowań – zaznacza Wądrzyk i zapewnia: Aby ułatwić pacjentom dostęp do informacji, gdzie można kupić lek, którego brakuje w danej aptece pod bezpłatnym numerem infolinii 800 190 590, w godz. od 8 do 18 dyżurują konsultanci Narodowego Funduszu Zdrowia i Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego.
Pacjenci i farmaceuci poprawy nie zauważyli. – Ministerstwo uprawia propagandę sukcesu i podaje nieprawdziwe informacje. Nie radzi sobie z kryzysem lekowym. Wystarczy przejść się po aptekach i zapytać o konkretne leki na tarczycę, kardiologiczne czy dla diabetyków, z dostępnością do których nadal jest ogromny problem – alarmuje Ewa Borek, prezes Fundacji My Pacjenci. – Faktem jest, że zwiększyła się dostępność tych preparatów, których nie było z powodu ograniczonych możliwości produkcyjnych. To jednak nie rozwiązuje całego problemu, bo powodów, dla których występują braki na rynku jest znacznie więcej – dodaje Tomasz Barszcz, prezes Okręgowej Rady Aptekarskiej w Lublinie. – Chodzi np. o tzw. dystrybucję bezpośrednią. W jej ramach hurtownie producenckie będące wyłącznym dostawcą na rynku danych produktów leczniczych wybierają sobie konkretne apteki, do których sprzedają określone leki.
W związku z tym inne apteki nie mają szansy, żeby je kupić. Chodzi też o bariery cenowe, tworzone przez niektórych producentów leków. – Oferują produkty w znacznie niższych cenach wyłącznie dla wybranego kręgu odbiorców. W związku z tym wiele aptek nie decyduje się na zakup tych leków w mocno zawyżonych cenach – zaznacza Barszcz.
Zdaniem pacjentów jak i farmaceutów infolinia NFZ nie zdaje egzaminu. – Osoby, które tam dyżurują nie mają wystarczającej wiedzy na temat leków, a przekazując informacje na temat dostępności bazują na portalach, które uwzględniają bardzo ograniczoną liczbę aptek – zaznacza Borek. – Informowano mnie, że pacjenci byli np. odsyłani do oddalonych placówek, mimo że lek był już dostępny gdzieś bliżej. Warto najpierw samemu sprawdzić czy lek jest dostępny w pobliskiej aptece, a dopiero w przypadku jego braku korzystać z infolinii – dodaje Barszcz.
Ministerstwo tłumaczy, że za część braków na rynku odpowiadają mafie lekowe, które sprzedają za granicą leki przeznaczone dla polskich pacjentów. – Przyczyną tego zjawiska są przede wszystkim istotne różnice w cenach, które w Polsce są często nawet kilka razy niższe niż w innych krajach europejskich – zaznacza Wądrzyk. – W ramach walki z tym procederem rząd kilkukrotnie nowelizował przepisy, w wyniku czego leki są objęte systemem monitorowania przewozu towarów, a kary za udział w wywozie leków zostały istotnie zaostrzone.