Lekarze ze szpitala w Berlinie lecząc pacjenta chorego na białaczkę wyleczyli go z AIDS, choroby dotychczas uznawanej za nieuleczalną.
Co ważne, nie było to skutkiem leków hamujących rozwój wirusa, bo pacjent takie leki odstawił, a zwykle po zaprzestaniu ich stosowania wirus odtwarza się w organizmie w ciągu kilku tygodni.
Pacjent dostał szpik od dawcy, który miał naturalną mutację genetyczną czyniącą jego organizm odpornym na niemal wszystkie szczepy wywołującego AIDS wirusa HIV. Lekarze znaleźli takiego dawcę, którego rodzice mieli tę samą mutacje genetyczną. Naukowcy szacują, że naturalną odporność na HIV ma ok. 1 proc. Europejczyków.
Wcześniej podobny przypadek zaobserwowali lekarze ze Stanów Zjednoczonych, którzy chorego na AIDS pacjenta leczyli z chłoniakiem, przeszczepiając mu szpik. Po operacji wirus HIV zniknął z jego krwi. Nie wiadomo jednak, czy dawca miał zmutowany gen, ponieważ w 1989 r. mutacja ta nie była jeszcze znana. Sam pacjent zmarł na raka w niecałe dwa miesiące po operacji.
W komentarzach do dzisiejszej sensacyjnej informacji przeważają stwierdzenia, że takie leczenie choroby AIDS może być bardzo ryzykowne, ponieważ przeszczepy szpiku kostnego w 30 proc. przypadków kończą się śmiercią biorcy.
AIDS to nabyty brak odporności organizmu. Wirus HIV wyniszcza układ odpornościowy sprawiając, że organizm nie jest w stanie bronić się przed infekcjami, a zabójcze dla niego może się okazać zwykłe przeziębienie.
Dotychczas medycy nie opracowali szczepionki przeciw wirusowi HIV. Nie ma też leków, które są w stanie zwalczyć wirus w organizmie. Dostępne obecnie leki mogą jedynie spowolnić jego namnażanie.
Według oficjalnych danych od 1985 r. w Polsce wykryto 11635 zakażonych HIV, z czego 2090 osób zachorowało na AIDS, a 927 chorych zmarło.